Od paru dni istnieje podstawa prawna dla funkcjonowania odcinkowych "fotoradarów". Suktkiem tego słupy z aparatami wyrastają nad drogami jak grzyby po deszczu - w okolicy Poznania widziałem już trzy (wszystkie w ciągu drogi nr 92) w końcowych stadiach budowy.
Tu pojawia się pytanie, na które odpowiedzi nie potrafię znaleźć. Dopóki automaty są ustawione nad trasą o stałej prędkości ruchu, jak to ma mieć miejsce przy A2 Konin-Łódź, sprawa jest prosta i oczywista - zakłada się, że klient prowadził cały czas ze stałą prędkością. A jeśli pędził 150km/h dopóki, dopóty nie utknął za wywrotką ziemi - ma szczęście.
Ale co w sytuacji bramek, które widziałem? Wszystkie mają w swych odcinkach zróżnicowane ograniczenia prędkości, ba - sygnalizacje świetlne. Weźmy pod lupę odcinek, który przejeżdżam codziennie:
Okazuje się, że statystyczny Kowalski zacznie dostawać mandaty za styl jazdy, który dotychczas uchodził mu na sucho - z powodu niezachowania szczególnej ostrożności na odcinkach, B, E i H. Nawet małe przekroczenie prędkości na tych odcinkach ma duży wpływ na średnią prędkość przejazdu.
Z drugiej strony taki sobie ja dostanę identyczny mandat pomimo zachowania szczególnej ostrożności w miejscach niebezpiecznych - za to, że jadę niewiele wolniej niż po drodze ekspresowej po odcinkach, które od takiej drogi różnią się sporadycznymi zjazdami w pole i trzema słabo oznakowanymi przejściami dla pieszych.
Tyle, że przy pomiarze suszarką albo nieoznakowanym radiowozem ja dalej zgarniam mandat + 2pkt. a przeciętny kierowca na tej trasie zgarnia mandat + 4-6 pkt. karnych za gazowanie na skrzyżowaniach.
Inaczej wygląda jazda sieroty - ten w nowym systemie nie zostanie wyłapany, za to w starym tak: na odcinku B znajduje się fotoradar mający poprawić bezpieczeństwo przejścia dla pieszych.
Tu pojawia się pytanie o sprawiedliwość, a przede wszystkim o poprawianie bezpieczeństwa - niewidząca znaków sierota losowa czy TIR z alergią na hamowanie przejadą sobie całą trasę z prędkością 100 km/h ignorując przejścia, skrzyżowania, wszystko - i automat nie znajdzie śladu takiej głupoty.
Nie piszę tego po to, by bronić swoich autostradowych zapędów Ale by zastanowić się, na ile taki system poprawi bezpieczeństwo w miejscach faktycznie tej poprawy wymagających?
Dodatkowy problem stwarzają światła, oznaczone w tabeli pionową kreską. Stojąc na obu zużyje się mniej więcej 40+20 sekund, co pozwoli mi oraz statystycznemu Kowalskiemu spokojnie zejść poniżej możliwości wystawienia mandatu. Chyba, że automat jakoś ten czas odlicza? Jeśli tak, to na jakiej zasadzie?
Tu pojawia się pytanie, na które odpowiedzi nie potrafię znaleźć. Dopóki automaty są ustawione nad trasą o stałej prędkości ruchu, jak to ma mieć miejsce przy A2 Konin-Łódź, sprawa jest prosta i oczywista - zakłada się, że klient prowadził cały czas ze stałą prędkością. A jeśli pędził 150km/h dopóki, dopóty nie utknął za wywrotką ziemi - ma szczęście.
Ale co w sytuacji bramek, które widziałem? Wszystkie mają w swych odcinkach zróżnicowane ograniczenia prędkości, ba - sygnalizacje świetlne. Weźmy pod lupę odcinek, który przejeżdżam codziennie:
Okazuje się, że statystyczny Kowalski zacznie dostawać mandaty za styl jazdy, który dotychczas uchodził mu na sucho - z powodu niezachowania szczególnej ostrożności na odcinkach, B, E i H. Nawet małe przekroczenie prędkości na tych odcinkach ma duży wpływ na średnią prędkość przejazdu.
Z drugiej strony taki sobie ja dostanę identyczny mandat pomimo zachowania szczególnej ostrożności w miejscach niebezpiecznych - za to, że jadę niewiele wolniej niż po drodze ekspresowej po odcinkach, które od takiej drogi różnią się sporadycznymi zjazdami w pole i trzema słabo oznakowanymi przejściami dla pieszych.
Tyle, że przy pomiarze suszarką albo nieoznakowanym radiowozem ja dalej zgarniam mandat + 2pkt. a przeciętny kierowca na tej trasie zgarnia mandat + 4-6 pkt. karnych za gazowanie na skrzyżowaniach.
Inaczej wygląda jazda sieroty - ten w nowym systemie nie zostanie wyłapany, za to w starym tak: na odcinku B znajduje się fotoradar mający poprawić bezpieczeństwo przejścia dla pieszych.
Tu pojawia się pytanie o sprawiedliwość, a przede wszystkim o poprawianie bezpieczeństwa - niewidząca znaków sierota losowa czy TIR z alergią na hamowanie przejadą sobie całą trasę z prędkością 100 km/h ignorując przejścia, skrzyżowania, wszystko - i automat nie znajdzie śladu takiej głupoty.
Nie piszę tego po to, by bronić swoich autostradowych zapędów Ale by zastanowić się, na ile taki system poprawi bezpieczeństwo w miejscach faktycznie tej poprawy wymagających?
Dodatkowy problem stwarzają światła, oznaczone w tabeli pionową kreską. Stojąc na obu zużyje się mniej więcej 40+20 sekund, co pozwoli mi oraz statystycznemu Kowalskiemu spokojnie zejść poniżej możliwości wystawienia mandatu. Chyba, że automat jakoś ten czas odlicza? Jeśli tak, to na jakiej zasadzie?
--
Zachowaj mnie Panie od zgubnego nawyku mniemania,
że muszę coś powiedzieć na każdy temat i przy każdej okazji.
Św. Tomasz z Akwinu