Mój debiucik więc proszę o wyrozumiałość...
Miejsce akcji: dyżurka lekarska; czas akcji: gdzieś tak około południa kilka miesięcy temu; bohaterowie: kolega (po dyżurze), koleżanka i ja
Siedzę sobie przy biurku i wypełniam jakieś papiery. Gdzieś za moimi plecami kolega, zmęczony po dyżurze, zaczyna się zbierać do domu. Pod biurkiem przy którym siedzę miał buty. Nie chciał mi przerywac pisania więc nagle przesunął mnie z krzesłem do tyłu (krzesło było bez kółek). Na to ja nie wiedząc co się dzieje wypaliłam oburzonym głosem:
- Co mnie posuwasz!
Koleżanka i kolega prawie położyli się na ziemi.
Minęło kilka minut. Kolega ubiera się dalej. W pewnym momencie wyjął kurtkę z szafy i rzucił koleżance z tekstem: potrzymaj.
Koleżanka na to rozżalonym głosem:
- Mi to każesz potrzymać a ją to posuwasz...
Miejsce akcji: dyżurka lekarska; czas akcji: gdzieś tak około południa kilka miesięcy temu; bohaterowie: kolega (po dyżurze), koleżanka i ja
Siedzę sobie przy biurku i wypełniam jakieś papiery. Gdzieś za moimi plecami kolega, zmęczony po dyżurze, zaczyna się zbierać do domu. Pod biurkiem przy którym siedzę miał buty. Nie chciał mi przerywac pisania więc nagle przesunął mnie z krzesłem do tyłu (krzesło było bez kółek). Na to ja nie wiedząc co się dzieje wypaliłam oburzonym głosem:
- Co mnie posuwasz!
Koleżanka i kolega prawie położyli się na ziemi.
Minęło kilka minut. Kolega ubiera się dalej. W pewnym momencie wyjął kurtkę z szafy i rzucił koleżance z tekstem: potrzymaj.
Koleżanka na to rozżalonym głosem:
- Mi to każesz potrzymać a ją to posuwasz...
--
Hm... niech pomyślę...