Powitać
No cóż, coraz bardziej się demaskuję i jeśli moja dawna kompanija czytuje JM, to czekają mnie baty w realu
Ale nic to
Mój serdeczny kumpel, bardzo chciał uniknąć woja. Niestety się nie udało. Z zawodu był kucharzem, Matka obiecała mu, że załatwi mu taki przydział, że będzie sobie pichcił, dobrze jadł itp, czyli miał zostać po szkółce kucharzem.
Nikt nie wie gdzie nastąpiło przekłamanie, ale kumpel trafił do.... saperów.
Opowiadał nam jedno z ćwiczeń na poligonie.
Otóż ich zadaniem było padnięcie przed nadjeżdżającym czołgiem, przeczekanie aż przejedzie, poczym natychmiastowe powstanie i położenie na tyle czołgu ładunku wybuchowego (w ich przypadku atrapa) o wadze 40 kg. Kumpel [nazwijmy go x], prawie narobił w moro jak padał pod czołg, a potem długo nie był w stanie się podnieść, bo nogi miał jak z waty.
Usłyszał gromki wrzask sierżanta: "no zap*erdalajcie szeregowy za tym pierdo*onym czołgiem!"
...Okazało się, że czołg był już jakieś 40 metrów dalej, tak więc biegł biedak z tym ciężarem, goniąc "rudego". Jako że paliwo rzecz cenna, czołg zatrzymał się po około 60 metrach. Kumpel dobiegł, brnąc przez błoto i położył na tyle czołgu tą "mine". Nie skończyło się to dla niego dobrze, ale czy biegał w oporządzeniu dookoła poligonu, czy też pompował "prawidłowe pompki wojskowe", to już nie pamiętam
Pozdrówka
No cóż, coraz bardziej się demaskuję i jeśli moja dawna kompanija czytuje JM, to czekają mnie baty w realu
Ale nic to
Mój serdeczny kumpel, bardzo chciał uniknąć woja. Niestety się nie udało. Z zawodu był kucharzem, Matka obiecała mu, że załatwi mu taki przydział, że będzie sobie pichcił, dobrze jadł itp, czyli miał zostać po szkółce kucharzem.
Nikt nie wie gdzie nastąpiło przekłamanie, ale kumpel trafił do.... saperów.
Opowiadał nam jedno z ćwiczeń na poligonie.
Otóż ich zadaniem było padnięcie przed nadjeżdżającym czołgiem, przeczekanie aż przejedzie, poczym natychmiastowe powstanie i położenie na tyle czołgu ładunku wybuchowego (w ich przypadku atrapa) o wadze 40 kg. Kumpel [nazwijmy go x], prawie narobił w moro jak padał pod czołg, a potem długo nie był w stanie się podnieść, bo nogi miał jak z waty.
Usłyszał gromki wrzask sierżanta: "no zap*erdalajcie szeregowy za tym pierdo*onym czołgiem!"
...Okazało się, że czołg był już jakieś 40 metrów dalej, tak więc biegł biedak z tym ciężarem, goniąc "rudego". Jako że paliwo rzecz cenna, czołg zatrzymał się po około 60 metrach. Kumpel dobiegł, brnąc przez błoto i położył na tyle czołgu tą "mine". Nie skończyło się to dla niego dobrze, ale czy biegał w oporządzeniu dookoła poligonu, czy też pompował "prawidłowe pompki wojskowe", to już nie pamiętam
Pozdrówka
--
Cóż do mnie prawisz włochata tołpygo;))?