Upalny dzień, autostrady Ameryki, samochód, trzech mężczyzn: Indianin, Żyd i Prawnik. Zmęczeni już podróżą zajeżdżają do okolicznej farmy. Proszą grzecznie o nocleg. Na co farmer rzecze im, że może ich przenocować, aczkolwiek w domu ma miejsce tylko dla dwóch osób a jedna musi pójść spać do obory...(jakie to gościnne...)
- Ja pójdę - mówi Indiani -dla mnie obcowanie z naturą to nie problem.
Po 10 min pukanie do drzwi, farmer otwiera a tam Indianin:
- Niestety nie mogę tam spać, w oborze są krowy, a my je czcimy, nie mogę tam spać.
- Ja więc pójdę - mówi Żyd - w czasie drugiej wojny światowej nie takie trudności przeżywaliśmy.
Po 10 min pukanie do drzwi, farmer otwiera, a tam Żyd:
- Nie mogę tam spać, w oborze są świnie, a my uważamy je za zwierzęta nieczyste, przykro mi.
Chcąc nie chcąc prawnik poszedł. Po 10 minutach pukanie do drzwi, farmer otwiera, a tam...krowy i świnie.
- Ja pójdę - mówi Indiani -dla mnie obcowanie z naturą to nie problem.
Po 10 min pukanie do drzwi, farmer otwiera a tam Indianin:
- Niestety nie mogę tam spać, w oborze są krowy, a my je czcimy, nie mogę tam spać.
- Ja więc pójdę - mówi Żyd - w czasie drugiej wojny światowej nie takie trudności przeżywaliśmy.
Po 10 min pukanie do drzwi, farmer otwiera, a tam Żyd:
- Nie mogę tam spać, w oborze są świnie, a my uważamy je za zwierzęta nieczyste, przykro mi.
Chcąc nie chcąc prawnik poszedł. Po 10 minutach pukanie do drzwi, farmer otwiera, a tam...krowy i świnie.