pewnego razu przekłówałem brew w pewnym salonie tatuażu. miała wtedy miejsce następująca akcja:

panienka właśnie nabywała jakąś dziarke nad tyłkiem siedząc na takim obrotowym krześle biórowym.siedziała namim tył naprzód, w sensie opierała się przodem o oparcie. nagle krzesło wydało z siebie jakis dziwny zgrzyt i troche ugieło się bardziej niż do tej pory. panienka odruchowo gwałtownie się wyprostowała. tatuator w tym momencie syknął przez zęby i jkliwym tonem powiedział 'ajjj, ale wyjechałem' dizewcze zalęknionym głosem zapytało 'bardzo' na co tatuator odpowiedział 'no, będzie z półtora centymetra...' ja w tym czasie siedziałem niedaleko obok i laska mnie dezynfekowała przed kłuciem. tatuowana laska dzowiedziała się o tym że tatuator żartował dopiero czterdzieści minut później, kiedy wychodziłem ze studia po zabiegu i długiej gadce o pielęgnacji nowego kolca i przyległościach...

ortografię olewam ze względu na okoliczności

ój, to mósiało bydź bolesne!

nieśmieszne...musi mało kawy mam w organizmie

:Gorrit
witam zsamegorana

dla mnie też nieśmieszne

:skladak VITAY!!!
to na serio jest nieśmieszne bo przeczytałam raz jeszcze już po kawie i dalej nic
Dziękuję za kwiatka

było przyjść do mnie, bym ci brew nitownicą przebił w trzy sekundy, chromowane kółko nawet miałbyś firmowo zapięte

masz talent do opowiadania historii

a ja już myslalem że koleś jej wjechał ta igla w kręgosłup!! ale cóż nie zawsze jest niedziela

:lansky

:lansky