Przychodzi do nas do działu po prośbie jeden z inżynierów, spokojny, dzieciaty facet. Przez chwilę dworujemy sobie z niego troszki (nie złośliwie, ot tak z przyzwyczajenia), on na któryś z żarcików odrzekł:
- Jestem jaki jestem...
Ja ryknąłem radośnie (i głupkowato):
- Michał, nie poznałem cię!
Wszyscy hihihaha a inżynier nadal spokojnie:
- Muszę jeszcze tylko mieć Pomarańczynę.
Po chwili konsternacji ryk się rozległ potworny...
- Jestem jaki jestem...
Ja ryknąłem radośnie (i głupkowato):
- Michał, nie poznałem cię!
Wszyscy hihihaha a inżynier nadal spokojnie:
- Muszę jeszcze tylko mieć Pomarańczynę.
Po chwili konsternacji ryk się rozległ potworny...
--

