Skoro tyle pisano na temat Tuwima, to ja wstawiam coś o Sztaudyngerze. Mamy tu prawdziwe bogactwo urodzaju:
"Gdy sterczące widzę cycki
Wpadam w nastrój poetycki."
"Ten pieprz na rączce twojej czerniejący
Czy to jest tryb rozkazujący?"
albo:
"Mam niewątpliwą ochotę
Na twą wątpliwą cnotę."
albo:
"Do dzieła
I majtki zdjęła."
lub:
"Kiedy przechodzi ładna dziewczyna
Zaraz mi Amor łuk napina."
albo:
"Gdy młode dziewczę wzrokiem pieszczę
Wierzcie, nie wierzcie
W portkach się nie mieszczę."
albo taka fraszka o posmaku "patriotycznym":
"Poczułem w czasie tańca
Że w portkach mam powstańca."
"Gdy suknia zbytnio kusa
Widać kawałek globusa."
Albo taka fraszka, która narodziła się, gdy przed wojną szedł ze swoim znajomym Alejami Jerozolimskimi i obok przechodziła elegancka kobieta, której on zaczął się przypatrywać od góry do dołu, zatrzymując się w połowie tej drogi, po czym powiedział do swego towarzysza:
"W tej damie jak nie kochać się
Ta dama jest przez duże "D"."
W Łodzi tuż po wojnie była kawiarnia "Fraszka", do której schodziły się różne znane osoby, między innymi Władysław Broniewski, Henryk Tomaszewski, Eryk Lipiński. Razem z nimi siedziała kiedyś żona jednego z łódzkich plastyków i trochę się niecierpliwiła, nawet popłakiwała. Sztaudynger zadał jej pytanie: "Co się stało"? - Ona: "Wypatrzyłam szałowy płaszcz, mąż już dawno miał przyjść z forsą, a wciąż go nie ma". I tu syntetycznie ujęła swoją sytuację:
"Mój mąż do wiatru dupą mnie wystawił."
a Sztaudynger dokończył:
"Chętnie bym w wiatr się zabawił."
Sztaudynger lubił też robić parafrazy, na przykład z Mickiewicza:
"Tato nie wraca ranki i wieczory
Dobrze, że mama spuszcza w oknach story."
Napisał też fraszkę na bazie "Reduty Ordona":
"Wstąpiłem na ciało
Samo tego chciało."
A tak, to były bezkrwawe, choć czasem złośliwe pojedynki. W swoich łódzkich czasach rywalizował ze Stanisławem Jerzym Lecem, który potem zrobił światową karierę swoimi "Myślami nieuczesanymi", ale wcześniej trochę Sztaudyngerowi zazdrościł popularności i napisał na niego fraszkę:
"Perełki
Duperełki"
Z Romanem Brandstaetterem prowadził taką dyskusję na kartach Kroniki Biblioteki Miejskiej w Zakopanem.
"Rzekła lilia do motyla:
Nikt nie patrzy, niech pan zapyla."
/8.10.1959 r. Jan Izydor Sztaudynger/
Odpowiedź Sztaudyngerowi:
"Nie każdy co się wysili
Zapyli."
/9.10.1959. Izydor Jan Brandstaetter/
Magdalena Samozwaniec odwaliła Sztaudyngerowi taką ripostę:
"Sztaudynger wypuszcza dla wprawki
Raz fraszki z rękawa
Drugi raz z nogawki."
poza tym
"Koledzy, trzymajmy się kupy
Przestańmy pisać o dupie
Zacznijmy pisać do dupy."
A z okazji zjazdu PAX-u napisał fraszkę:
"Wierzysz w Rzym
I w reżim!"
Sztaudynger miał ogromnie dużo spotkań autorskich. Na jednym z nich, jeszcze w czasach stalinowskich, wstał jakiś facet i mówi: Pan tu nam opowiada fraszki o paniach, o miłości, a przydałoby się coś o polityce. Może by pan dowalił temu rządowi. Na co Sztaudynger błyskawicznie odpowiedział:
"Umówmy się jak dobrzy sąsiedzi
Ja przeczytam, pan posiedzi."
"Gdy sterczące widzę cycki
Wpadam w nastrój poetycki."
"Ten pieprz na rączce twojej czerniejący
Czy to jest tryb rozkazujący?"
albo:
"Mam niewątpliwą ochotę
Na twą wątpliwą cnotę."
albo:
"Do dzieła
I majtki zdjęła."
lub:
"Kiedy przechodzi ładna dziewczyna
Zaraz mi Amor łuk napina."
albo:
"Gdy młode dziewczę wzrokiem pieszczę
Wierzcie, nie wierzcie
W portkach się nie mieszczę."
albo taka fraszka o posmaku "patriotycznym":
"Poczułem w czasie tańca
Że w portkach mam powstańca."
"Gdy suknia zbytnio kusa
Widać kawałek globusa."
Albo taka fraszka, która narodziła się, gdy przed wojną szedł ze swoim znajomym Alejami Jerozolimskimi i obok przechodziła elegancka kobieta, której on zaczął się przypatrywać od góry do dołu, zatrzymując się w połowie tej drogi, po czym powiedział do swego towarzysza:
"W tej damie jak nie kochać się
Ta dama jest przez duże "D"."
W Łodzi tuż po wojnie była kawiarnia "Fraszka", do której schodziły się różne znane osoby, między innymi Władysław Broniewski, Henryk Tomaszewski, Eryk Lipiński. Razem z nimi siedziała kiedyś żona jednego z łódzkich plastyków i trochę się niecierpliwiła, nawet popłakiwała. Sztaudynger zadał jej pytanie: "Co się stało"? - Ona: "Wypatrzyłam szałowy płaszcz, mąż już dawno miał przyjść z forsą, a wciąż go nie ma". I tu syntetycznie ujęła swoją sytuację:
"Mój mąż do wiatru dupą mnie wystawił."
a Sztaudynger dokończył:
"Chętnie bym w wiatr się zabawił."
Sztaudynger lubił też robić parafrazy, na przykład z Mickiewicza:
"Tato nie wraca ranki i wieczory
Dobrze, że mama spuszcza w oknach story."
Napisał też fraszkę na bazie "Reduty Ordona":
"Wstąpiłem na ciało
Samo tego chciało."
A tak, to były bezkrwawe, choć czasem złośliwe pojedynki. W swoich łódzkich czasach rywalizował ze Stanisławem Jerzym Lecem, który potem zrobił światową karierę swoimi "Myślami nieuczesanymi", ale wcześniej trochę Sztaudyngerowi zazdrościł popularności i napisał na niego fraszkę:
"Perełki
Duperełki"
Z Romanem Brandstaetterem prowadził taką dyskusję na kartach Kroniki Biblioteki Miejskiej w Zakopanem.
"Rzekła lilia do motyla:
Nikt nie patrzy, niech pan zapyla."
/8.10.1959 r. Jan Izydor Sztaudynger/
Odpowiedź Sztaudyngerowi:
"Nie każdy co się wysili
Zapyli."
/9.10.1959. Izydor Jan Brandstaetter/
Magdalena Samozwaniec odwaliła Sztaudyngerowi taką ripostę:
"Sztaudynger wypuszcza dla wprawki
Raz fraszki z rękawa
Drugi raz z nogawki."
poza tym
"Koledzy, trzymajmy się kupy
Przestańmy pisać o dupie
Zacznijmy pisać do dupy."
A z okazji zjazdu PAX-u napisał fraszkę:
"Wierzysz w Rzym
I w reżim!"
Sztaudynger miał ogromnie dużo spotkań autorskich. Na jednym z nich, jeszcze w czasach stalinowskich, wstał jakiś facet i mówi: Pan tu nam opowiada fraszki o paniach, o miłości, a przydałoby się coś o polityce. Może by pan dowalił temu rządowi. Na co Sztaudynger błyskawicznie odpowiedział:
"Umówmy się jak dobrzy sąsiedzi
Ja przeczytam, pan posiedzi."
--
Nie wierz nigdy Szukajce!