Widzę, że kilka osób nabrało się na mój poprzedni post (

)

Dzisiaj dzień miałem długi, okropny wręcz. Z racji pracy spędziłem cały w pociągach - od spotkania w jednym mieście do spotkania w następnym itd. W między czasie dzoniłem do biura, aby mnie bieżące pociągi sprawdzali (czasem spotkanie się przedłużyło i uciekł mi planowany). No i "wsadzili" mnie w taki najbliższy, bo mi się strasznie spieszyło, a traf chciał, że to był osobowy

a w nim WC, w którym brakowało klamki od strony wewnętrznej. Nie wiem jak Wy, ale ja wchodząc otwieram drzwi pociągając za klamkę od strony zewnętrznej, a zamykając za klamkę od strony wewnętrznej. Właśnie w ten sposób zorientowałem się, że klamki brak. Wydawało mi się to oczywiste (używanie w ten sposób drzwi). Ooooooj, ależ się myliłem. Otóż prawie każda osoba wchodziła (krok pierwszy pociągnij za klamkę) i zamykała drzwi (tu brak kroku drugiego - zamknij używając klamki) klasycznym łuuuuup. Biedaczyska, jak leminigi, kolejno zatrzaskiwali się w WC. Była jedna taka kobita, która po zrobieniu czegoś tam w WC

od razu zaczęła walić w drzwi. Szkoda mi się jej zrobiło, więc ją uwolniłem. I tak kolejnych kilka. Po nastu razach (ale Ci ludzie są goopi

) szlag mnie trafił (nie mogłem doczytać gazetki). I trafił się taki jeden cwaniak. Wszedł do WC. Krok pierwszy opanowany. Krok drugi już nie. Obserwuję, a raczej nasłuchuję co tym razem. Cisza. Hm.... Nadal cisza. Macgyver myślę

Ciiii coś skrobie, sytuacja uratowana - już mam z czego się pośmiać
Gość idzie w zaparte, nie poddaje się, a ja mam coraz większy ubaw

I nagle słuchać już popularne łup łup w drzwi. Nie otworzę, myślę sobie. A niech sobie teraz trochę posiedzi to może się ludziska nauczą

I tak o to spędziłem czas w owym pociągu.
Miłego wieczora życzę i uważajcie na WC w PKP
:ralfinio