moje z ukochanym...a jakze, mezczyzna
Ukochany ma taki denerwujacy nawyk ze mnie po, no wiecie,"rear endzie" czyli po tyle na dole, raczka smyra (i klepie). Tak mu sie jakos zeslizguje ta raczka, tu mnie niby po pleckach, a tu juz mu na dol spada pod wplywem grawitacji-raczka oczywiscie. Wie ze tego nie cierpie. Powiedzialam mu wiec kiedys: Alez prosze cie, przestan mnie klepac i smyrac ta raczka, jeszcze na dodatek w miejscu publicznym przeciez nie wypada!
No i co? No i jak do sciany: Wchodze sobie po schodach z kuchni na drugie pietro a ten mnie znowu poklepuje, odwracam sie i mowie: No przeciez cie prosilam!!! A Grzesio: (z cwaniacka minka) NO ale przeciez nie jestesmy w miejscu publicznym!
Kumpela wymyslila kolorowa sol i moj ukochany bardzo zapalil sie do tego pomyslu, zeby to w ogole produkowac, sprzedawac etc. No i wymysla sobie slogany reklamowe. Cala droge, ok. pol godziny meczy mnie wymyslajac przerozne durne rymowanki, niby-reklamy, no i w koncu zeszlo na stara piosenke reklamowa bananow Chiquita. Najpierw musialam wysluchac tej piosenki, potem on zaczal ja przerabiac z tekstami dotyczacymi kolorowej soli.
W koncu pyta sie mnie: No i co myslisz??
Ja: Jesli chodzi o slogany to nie wiem, ale to ze Chiquita wytoczy ci proces o plagiat-to masz jak w banku. (no tak, nie ma to jak zakochac sie w prawniczce!)
Ukochany ma taki denerwujacy nawyk ze mnie po, no wiecie,"rear endzie" czyli po tyle na dole, raczka smyra (i klepie). Tak mu sie jakos zeslizguje ta raczka, tu mnie niby po pleckach, a tu juz mu na dol spada pod wplywem grawitacji-raczka oczywiscie. Wie ze tego nie cierpie. Powiedzialam mu wiec kiedys: Alez prosze cie, przestan mnie klepac i smyrac ta raczka, jeszcze na dodatek w miejscu publicznym przeciez nie wypada!
No i co? No i jak do sciany: Wchodze sobie po schodach z kuchni na drugie pietro a ten mnie znowu poklepuje, odwracam sie i mowie: No przeciez cie prosilam!!! A Grzesio: (z cwaniacka minka) NO ale przeciez nie jestesmy w miejscu publicznym!
Kumpela wymyslila kolorowa sol i moj ukochany bardzo zapalil sie do tego pomyslu, zeby to w ogole produkowac, sprzedawac etc. No i wymysla sobie slogany reklamowe. Cala droge, ok. pol godziny meczy mnie wymyslajac przerozne durne rymowanki, niby-reklamy, no i w koncu zeszlo na stara piosenke reklamowa bananow Chiquita. Najpierw musialam wysluchac tej piosenki, potem on zaczal ja przerabiac z tekstami dotyczacymi kolorowej soli.
W koncu pyta sie mnie: No i co myslisz??
Ja: Jesli chodzi o slogany to nie wiem, ale to ze Chiquita wytoczy ci proces o plagiat-to masz jak w banku. (no tak, nie ma to jak zakochac sie w prawniczce!)