Jak już może kiedyś wspomniałem spędziłem parę lat w Indiach zajmując się finansami budowy kopalni w Bengalu Zachodnim.
Dla rozrywki chadzałem niekiedy nad pobliski stawek na ryby . Idąc nad ten stawek musiałem przejść z wędką na ramieniu przez hinduską wioskę i nieodmiennie, za każdym razem, biegła za mną chmara Hindusiąt wrzeszcząc pod niebiosy "MAĆ! MAĆ! MAĆ!".
Równie nieodmiennie myślałem wtedy z dezaprobatą o naszych górnikach, którzy najwyraźniej nie mieli lepszych rozrywek, tylko uczyć biedne pacholęta brzydkich słów. Co dziwne - idąc co rano na kopalnię byłem przez te same rozpromienione dzieci witany pełną wersją - "Kurrrr*a mać! Kurrrr*a mać!" - widać biedactwa sądziły, że to po polsku "Dzień dobry"...
Złowione ryby przeważnie oddawałem asystującym mi przy wędkowaniu naszym strażnikom, Gurkhom, bo nieco się bałem je jeść. Razu wszakże pewnego złowiłem tak wielkiego węgorza, że postanowiłem zabrać go do domu, żeby się pochwalić. No i idę sobie z tym potworem w siatce przez tę wioskę, a tu tym razem Hindusięta pokazując na moje trofeum wrzeszczą "KATA MAĆ! KATA MAĆ!". Dopiero wtedy do mnie dotarło, że "mać" to w bengali "ryba"... Nawiasem mówiąc "kata" to "haczyk", czyli węgorz to "ryba-haczyk", co ładnie oddaje jego charakter, bo broniąc się przed wyciągnięciem potrafi się zahaczyć wśród wodorostów.
Mam nadzieję, że nie posnęliście
Dla rozrywki chadzałem niekiedy nad pobliski stawek na ryby . Idąc nad ten stawek musiałem przejść z wędką na ramieniu przez hinduską wioskę i nieodmiennie, za każdym razem, biegła za mną chmara Hindusiąt wrzeszcząc pod niebiosy "MAĆ! MAĆ! MAĆ!".
Równie nieodmiennie myślałem wtedy z dezaprobatą o naszych górnikach, którzy najwyraźniej nie mieli lepszych rozrywek, tylko uczyć biedne pacholęta brzydkich słów. Co dziwne - idąc co rano na kopalnię byłem przez te same rozpromienione dzieci witany pełną wersją - "Kurrrr*a mać! Kurrrr*a mać!" - widać biedactwa sądziły, że to po polsku "Dzień dobry"...
Złowione ryby przeważnie oddawałem asystującym mi przy wędkowaniu naszym strażnikom, Gurkhom, bo nieco się bałem je jeść. Razu wszakże pewnego złowiłem tak wielkiego węgorza, że postanowiłem zabrać go do domu, żeby się pochwalić. No i idę sobie z tym potworem w siatce przez tę wioskę, a tu tym razem Hindusięta pokazując na moje trofeum wrzeszczą "KATA MAĆ! KATA MAĆ!". Dopiero wtedy do mnie dotarło, że "mać" to w bengali "ryba"... Nawiasem mówiąc "kata" to "haczyk", czyli węgorz to "ryba-haczyk", co ładnie oddaje jego charakter, bo broniąc się przed wyciągnięciem potrafi się zahaczyć wśród wodorostów.
Mam nadzieję, że nie posnęliście