dziś znowu porcyjka z forum dnd.rpg.pl
***
Gracze zdobyli kulę. Jak na razie stwierdzili że automatycznie animuje znajdujące się w pobliżu zwłoki jako martwiaki, a identyfikacja jest niemożliwa. Jedynym sposobem na neutralizację działania tej kuli jaki znaleźli było zanurzenie w wodzie święconej. Zwiedzili całe podziemia z wyjątkiem jednych drzwi, których żadnym sposobem nie mogli otworzyć. Wpadli na pomysł że kula może być kluczem i z zachowaniem ostrożności przenoszą ją w pobliże drzwi cały czas zanurzoną w naczyniu z wodą święconą.
G1: Co powiemy jak po otwarciu drzwi trafimy na twórcę takiej kuli?
G2: Najmądrzej będzie powiedzieć „O Wielki przynosimy twoją własność”.
G3: Tylko co by powiedział na tę wodę święconą...
***
Walka z ogrem:
MG: Maczuga ogra uderzyła w ziemię obok ciebie.
G1: Uffff...
MG :Znów usłyszałeś maczugę uderzającą w ziemię obok.
G2: To ile on ma tych maczug?!
***
Sesja Streetfightera:
Tanaka Kowokuchi odchodzi ze swojej wioski, by w zepsutych Stanach zarobić na odbudowę świątyni. Pożegnanie z sensei'em:
MG: Tylko uważaj na siebie w tym USA. Obiecaj, że nie zdradzisz swojej japońskości.
G1: Obiecuję, sensei.
G2: Kilka lat później spotkałem go na Tajwanie. Nie odezwał się ani słowem. Zrozumiałem... Zdradziłem swoją japońskość... [pauza] "Barman! Jeszcze jedno Tyskie dla mojego siostrzeńca!"
***
G1: Oni ukradli zbroję i pierścień!
G2: A on ukradł maga, którego zabiliśmy!
***
Gracz – barbarzyńca - zachodząc od tyłu 2 zabójców ostrzeliwujących resztę drużyny (mając na sobie zbroję, miecz 2 ręczny, kilka oszczepów i kilka innych klamotów):
G: Podchodzę do nich.
MG: Jeden z nich się odwraca.
G: Ale ja podchodzę tak cichutko, jak, jak koteczek...
***
Miasto, zbiórka drużyny która została rozdzielona:
G1: Gdzie Khodordork? (drużynowy druid krążący nad miastem w postaci sokoła)
G2: Gdzieś tu lata.
MG: Co??? (udaje zdziwionego BNa)
G2: Druidzi tak mają.
***
Mnich walcząc gołymi łapami z bandą goblinów wyrzucił krytyczne pudło.
MG: Pięść wypada ci z ręki.