Zamiast w zgodzie z nową świecką tradycją spędzać Sylwestra przed telewizorem dałam sie wyciągnąć do przyjaciół na "skromną" imprezę domową. Towarzystwo znane i lubiane, więc ryzyko obciachu żadne.
Siadam sobie kulturalnie /bo początek biby dopiero/, sączę to co mi podano i widzę facecika /taki całkiem, całkiem jak Łylis/. Facecik jak facecik, nie jednego w życiu widziałam więc zignorowałam , ale widzę że chłop się gapi jak sroka w gnat.
Po sprawdzeniu stanu garderoby i tapety doszłam do wniosku, że facecik się jak nic zakochał. Dobra, se myslę, jak tak wielbił będzie to może chociaż popielniczkę przytarga - zawsze się taki ktoś przydać może.
I tak "wielbił" mnie wzrokowo prawie całą imprezę, az w końcu widzę że sie chłopina w sobie zbiera i podchodzi.
- Czy my sie przypadkiem nie znamy? - ręce mi opadły jak usłyszałam taki banał i uprzejmie odpowiadam, że mi się nie wydaje.
Na to facecik: bo chyba gdzieś widziałem Twoją twarz, i nie mogę sobie przypomnieć czy na liście gończym czy na taśmie z punktu granicznego. Okazało sie, że mam do czynienia z pogranicznikiem i rzeczywiscie z racji spraw zawodowych mielismy okazję się widzieć.
A to co wzięłam za zauroczenie było próbą ustalenia czy ma po kolegów dzwonić, czy odpuścić.
Siadam sobie kulturalnie /bo początek biby dopiero/, sączę to co mi podano i widzę facecika /taki całkiem, całkiem jak Łylis/. Facecik jak facecik, nie jednego w życiu widziałam więc zignorowałam , ale widzę że chłop się gapi jak sroka w gnat.
Po sprawdzeniu stanu garderoby i tapety doszłam do wniosku, że facecik się jak nic zakochał. Dobra, se myslę, jak tak wielbił będzie to może chociaż popielniczkę przytarga - zawsze się taki ktoś przydać może.
I tak "wielbił" mnie wzrokowo prawie całą imprezę, az w końcu widzę że sie chłopina w sobie zbiera i podchodzi.
- Czy my sie przypadkiem nie znamy? - ręce mi opadły jak usłyszałam taki banał i uprzejmie odpowiadam, że mi się nie wydaje.
Na to facecik: bo chyba gdzieś widziałem Twoją twarz, i nie mogę sobie przypomnieć czy na liście gończym czy na taśmie z punktu granicznego. Okazało sie, że mam do czynienia z pogranicznikiem i rzeczywiscie z racji spraw zawodowych mielismy okazję się widzieć.
A to co wzięłam za zauroczenie było próbą ustalenia czy ma po kolegów dzwonić, czy odpuścić.