Będę tu ponarzekać na mojego gekona. Ponieważ wiem, że JM podbijają wyłączne koty, dlatego aby móc się lansować na wstępie się wytłumaczę. Bowiem gekon to taki prawie kot, tylko z łuskami. Przynajmniej ten mój, zwany pieszczotliwie Żabą, mistrzyni ucieczek z idealnie zamkniętego terra, w dodatku bez śladów. Gekoni Houdini. Nieudana reinkarnacja kota, któremu zostało jeszcze parę żyć i przez pomyłkę dostał łysy ogon i łuski. I wielkość dużej marchewki. I czasem zbliżoną inteligencję; za to jako bonus fakt, że nie wolno paskudy łapać za najbardziej oczywisty i nadający się do tego kończyn, czyli ogon. Dzięki Stwórcy że trzyma się toto w terrarium, bo patrząc po tym, co wyrabia na spacerach (tych, na które ją wypuszczam i tych, na które wpuszcza się sama, zwykle odnajdując się w środku nocy niemal rozdeptana przez kogoś z domowników - zwabionych odgłosami skrobania i człapania), to strach pomyśleć gdyby tak sobie swobodnie biegała. Dziś też cudem udało się ją na czas złapać i zamknąć, a teraz patrzy na mnie tymi swoimi wielkimi pięknymi oczami z wyrzutem i domaga się kontynuowania spaceru. I zaraz mnie ruszy sumienie chyba. Chyba że zdążę umknąć, zanim mnie zahipnotyzuje.
Pomocy, rządzi mną jaszczurka!
PS. Umknęłam jej z zasięgu wzroku to się zabrała za obgryzanie żarówki, że niby zaraz ją stłucze/pokopie i muszę wrócić i ją, biedną, przed niebezpieczeństwem ratować, jako odpowiedzialna opiekunka…. Kot, zdecydowanie kot…
Pomocy, rządzi mną jaszczurka!
PS. Umknęłam jej z zasięgu wzroku to się zabrała za obgryzanie żarówki, że niby zaraz ją stłucze/pokopie i muszę wrócić i ją, biedną, przed niebezpieczeństwem ratować, jako odpowiedzialna opiekunka…. Kot, zdecydowanie kot…
--
Żyj wiecznie lub umrzyj próbując.