Ojciec się odmeldował w niedzielę. Okoliczności jego śmierci kojarzyły się bardzo z pewną popularną ostatnio chorobą. Mimo to dwóch lekarzy wykluczyło taką możliwość, jeden na teleporadzie, a drugi przy stwierdzeniu zgonu.
Trzeba było jechać do mamy, ale ponieważ jakoś nie za bardzo wierzymy w naszą służbę zdrowia to uznaliśmy, że może jednak być trochę niebezpiecznie. Po krótkiej naradzie wyszło, że z całej rodziny mnie jest najmniej szkoda, więc jadę
Posiedziałem, jak się można było domyślać było ciężko. Ciężko też było mamę namówić, żeby się przetestowała na własną rękę tym bardziej, że ewidentnie coś jej było mimo, że przez telefon twierdziła inaczej (tylko ją przewiało na działce!).
Tak, że dzisiaj dostałem telefon, że na ten pogrzeb, co miał jutro to mam się nie fatygować. Mama też. Bo jest pozytywna. Ojca już się nie wytestuje, ale raczej mało prawdopodobne, że padł na astmę akurat jak mama miała COVID-a.
No więc teraz sobie siedzę dwa tygodnie chyba, że ktoś z sanepidu się zgłosi (ale oni chyba mają co robić). Żeby nie było nie jestem taki znowu kamikaze, więc jak byłem u matki to cały czas maseczka na ryju (dobrze, że taką lepszą kupiłem, bo w takiej z apteki to bym nie wytrzymał) i szedłem umyć ręce za każdym razem jak zmacałem coś podejrzanego. Do tego jak wróciłem do Poznania to założyłem, że mogę mieć koronę, więc tak też się zachowywałem. Nawet wczoraj zamówiłem sobie pizzę, a dzisiaj kebab... w imię bezpieczeństwa
On the bright side, mam na jutro wolne, więc skoro nigdzie się nie mogę wybrać to pogram sobie w grę
Trzeba było jechać do mamy, ale ponieważ jakoś nie za bardzo wierzymy w naszą służbę zdrowia to uznaliśmy, że może jednak być trochę niebezpiecznie. Po krótkiej naradzie wyszło, że z całej rodziny mnie jest najmniej szkoda, więc jadę
Posiedziałem, jak się można było domyślać było ciężko. Ciężko też było mamę namówić, żeby się przetestowała na własną rękę tym bardziej, że ewidentnie coś jej było mimo, że przez telefon twierdziła inaczej (tylko ją przewiało na działce!).
Tak, że dzisiaj dostałem telefon, że na ten pogrzeb, co miał jutro to mam się nie fatygować. Mama też. Bo jest pozytywna. Ojca już się nie wytestuje, ale raczej mało prawdopodobne, że padł na astmę akurat jak mama miała COVID-a.
No więc teraz sobie siedzę dwa tygodnie chyba, że ktoś z sanepidu się zgłosi (ale oni chyba mają co robić). Żeby nie było nie jestem taki znowu kamikaze, więc jak byłem u matki to cały czas maseczka na ryju (dobrze, że taką lepszą kupiłem, bo w takiej z apteki to bym nie wytrzymał) i szedłem umyć ręce za każdym razem jak zmacałem coś podejrzanego. Do tego jak wróciłem do Poznania to założyłem, że mogę mieć koronę, więc tak też się zachowywałem. Nawet wczoraj zamówiłem sobie pizzę, a dzisiaj kebab... w imię bezpieczeństwa
On the bright side, mam na jutro wolne, więc skoro nigdzie się nie mogę wybrać to pogram sobie w grę
--