Lubię ten okres. Mimo, że z wiarą mi nie po drodze, to lubię spotkać się z rodziną przy stole, pogadać na luzie, popatrzeć jak dzieciaki cieszą się z prezentów. Szkoda tylko, że śniegu w ostatnich latach ni hu hu. No ale to w górach zaliczę
Gorączki zakupowej nie mam, poza tym mamy limit kwotowy na prezenty dla dorosłych, i są to bardziej upominki niż jakieś wymyślne prezenty, dzięki czemu nie ma ciśnienia na szukanie jakichś wymarzonych prezentów i wydawania uj wie ile kasy. Dla dzieciaków kupujemy prezenty z listów do Mikołaja, więc na początku grudnia wszystko już jest ogarnięte.
Lubię szykować dania i desery świąteczne, każde ma do przygotowania ze 2-3 dania, więc też ciśnienia nie ma, większość można na spokojnie zrobić dzień czy dwa wcześniej.
A najbardziej się cieszę, i aż przebieram nogami na ten moment, gdy na tydzień wyłączam budzik