W moim aucie padł silnik. Na 88% uszczelka pod głowicą. Ale przy okazji trzeba też zająć się uszczelniaczami i kilkoma innymi sprawami. Więc zrobiło się combo. Pożyczyłem auto od kolegi z decyzją o zakupie. W piątek w aucie jego dziewczyny padła skrzynia biegów i musiałem oddać. Wziąłem następne od drugiego znajomego. W sobotę przywiózł swoje auto do warsztatu na lawecie. Następnemu znajomkowi, który ma dwa auta, bo jedno trzyma dla brata, kiedy ten przyjeżdża z Anglii, stracił dowód po kontroli drogowej (strasznie upierdliwy gliniarz, bo czepił się pęknięcia, nie wybicia, pęknięcia klosza tylnej lampy) i źle przyklejonej naklejki na przedniej szybie. Już prawie wszystko załatwione, ale sierota ostatnimi dniami posiał gdzieś papiery do auta i nie może odzyskać przeglądu. I tak jestem w czarnej dupie, bo przestałem być mobilny, a mam kilka robót rozrzuconych od siebie o około 50 km. Nie ma szans, bym dojechał jakimkolwiek środkiem komunikacji z narzędziami i potrzebnym zapleczem. Noż kurwa....
--
Powiedz "nie" narkotykom? Jeśli zacznę z nimi rozmawiać, to znaczy, że już powiedziałem "tak".