Rano po pracy kupiłem w piekarni chrupiące bułki i postanowiłem sobie kupić metkę. Wchodzę do spożywczaka, gdzie mają też mięsny. W sklepie pusto. Stoję przy lodówce z mięchem. JEST! Nawet trzy rodzaje. Wędzna, tatarowa, cebulowa... Czekam przy kasie, a sprzedawczyni stoi z telefonem i czyta z kartki A4 :
Makaron...no i nitki. Kukurydza w puszcze, groszek w puszcze, soki tymbark, jogurty.....
Już z 5 minut czyta z tej kartki. Tak jakby nie mogła tego smsem wysłać albo mailem. Co za zaścianek. Spojrzałem.na nią krzywo i wyszedłem.