Akcja z 15 lat temu, moze więcej...
Wielkanocna niedziela, godzina 10. Tym razem rodzina spotyka się u wujka w domu przy świątecznym stole. Ostatnie gorączkowe przygotowania w kuchni, stół prawie gotowy... życzenia, siadamy...
Telefon dzwoni. Wujek spoziera na ekran, numer nieznany mu. Odrzuca, odkłada telefon. Telefon dzwoni znów. Olewamy zgodnie z życzeniem zainteresowanego. Znowu dzwoni... olewamy i jemy żurek... telefon znowu dzwoni...
Wujek traci rezon, rzuca kilka soczystch chujów i kurew a jego twarz w amoku nabiera koloru bordowego. Telefon dzwoni chyba szósty raz...
Wujek nie wytrzymuje i odbiera no bo może jakaś sprawa rodzinna, ktoś mial wypadek, zasłabł... i dzwoni ktoś udzielający pomocy...
-Dzień dobry, pan wystawiał audi w Autogiełdzie Dolnośląskiej? Bo tak siedzę i przeglądam oferty... niech mi pan opowie o tym aucie
Wujek w 5 minut zwyzywał kolesia na 5 pokoleń wstecz używając słów o jakich wtedy tylko słyszałam, że istnieją. Dodał wykładnię co właśnie robi z rodziną i gdzie ma pytanie o audi i ze gość ma spier...
Na to koleś:
-To po ch*j pan odbierasz jak nie chcesz sprzedać...
Atmosfera wielkanocna już nie wróciła tego dnia
Tak mi się skojarzyło z nieetatowcami