Poszedłem do bankomatu Pobliskiej Kasy Oszczędnościowej, co to jest prawdziwie Bankiem Polskiej arystokracji.
Poznał, że nie zaliczam się do szlachty i kasy mi dawać nie należy, bo z punktu przechlam, ale wprost odmówić mu było głupio. Niby PIN autoryzował, niby transakcję rozpoczął, ale przepełniony wrogą nieufnością wobec ubogich nizin społecznych postanowił zatrzymać kartę. No, trochę się zawahał, bo niby zaczął ją z pewnym obrzydzeniem wypluwać, ale w momencie gdy karta już miała znów ujrzeć światło dzienne - zacisnął zęby. No nijak nie dało się jej obgryzionymi z głodu pazurami wydłubać. Nie było mi dane długo zmagać się z problemem, bo po chwili maszyna wsysnąła kartę z powrotem, tym razem permanentnie, i poinformowała, że mogę se iść pobiegać. Jako że bankomat zlokalizowany jest w siedzibie banku, skierowałem się ku drzwiom. Były jednak już dwie minuty po 17, wiec fora ze dwora, z menelami nie gadamy, tym bardziej po godzinach pracy. Daremne żale, próżny trud, bezsilne złorzeczenia!
No nic, w końcu jestem ubogim marginesem społecznym a i tak nie miałem nic na koncie, chciałem tylko poczuć się jak panisko i poudawać, że mogę coś wypłacić, Pomyślałem jednak, że poinformuję właściciela zmyślnego urządzenia o smutnym fakcie, może go ujmie moja historia, zlituje się i jednak odda kartę jutro czy kiedyś. Wybrałem numer infolinii (na szczęście darmowej!) służącej do zgłaszania problemów z kartami i dzwonię... Jednak wieści rozchodzą się szybko. Automat najwyraźniej mnie rozpoznał bo rzuciłem we mnie tylko krótkim: "wybrany numer nie odpowiada", aż dziw, że nie dodał: "biedakom". Próbowałem wielokrotnie, ale pozostał nieczuły na moje starania.
Pozostaję pod ogromnym wrażeniem jakości serwisu tego banku. Mogą być pewni, że jak już kiedyś będę bogaty, to zostanę ich klientem.
Poznał, że nie zaliczam się do szlachty i kasy mi dawać nie należy, bo z punktu przechlam, ale wprost odmówić mu było głupio. Niby PIN autoryzował, niby transakcję rozpoczął, ale przepełniony wrogą nieufnością wobec ubogich nizin społecznych postanowił zatrzymać kartę. No, trochę się zawahał, bo niby zaczął ją z pewnym obrzydzeniem wypluwać, ale w momencie gdy karta już miała znów ujrzeć światło dzienne - zacisnął zęby. No nijak nie dało się jej obgryzionymi z głodu pazurami wydłubać. Nie było mi dane długo zmagać się z problemem, bo po chwili maszyna wsysnąła kartę z powrotem, tym razem permanentnie, i poinformowała, że mogę se iść pobiegać. Jako że bankomat zlokalizowany jest w siedzibie banku, skierowałem się ku drzwiom. Były jednak już dwie minuty po 17, wiec fora ze dwora, z menelami nie gadamy, tym bardziej po godzinach pracy. Daremne żale, próżny trud, bezsilne złorzeczenia!
No nic, w końcu jestem ubogim marginesem społecznym a i tak nie miałem nic na koncie, chciałem tylko poczuć się jak panisko i poudawać, że mogę coś wypłacić, Pomyślałem jednak, że poinformuję właściciela zmyślnego urządzenia o smutnym fakcie, może go ujmie moja historia, zlituje się i jednak odda kartę jutro czy kiedyś. Wybrałem numer infolinii (na szczęście darmowej!) służącej do zgłaszania problemów z kartami i dzwonię... Jednak wieści rozchodzą się szybko. Automat najwyraźniej mnie rozpoznał bo rzuciłem we mnie tylko krótkim: "wybrany numer nie odpowiada", aż dziw, że nie dodał: "biedakom". Próbowałem wielokrotnie, ale pozostał nieczuły na moje starania.
Pozostaję pod ogromnym wrażeniem jakości serwisu tego banku. Mogą być pewni, że jak już kiedyś będę bogaty, to zostanę ich klientem.