Narzek w temacie jak zwykle: chłopak. Mój. Już ex.
Wyprowadziłam się od niego. W 10 minut. No, może 15. O rozstaniu wiedzieliśmy oboje, ale jakoś nic z tym nie robiliśmy. W końcu spytałam, czy mam się wyprowadzić. Tak - powiedział. Że to nie ma już sensu i za bardzo się różnimy. Nie powiedział "teraz się wynoś", ale miałam sobie czegoś poszukać. Wiesz, nie mogłabym tak żyć pod jednym dachem z kimś, kogo kocham, a kto ma mnie w dupie, i szukać sobie mieszkania. Wyniosłam się natychmiast zabierając do torebki najważniejsze rzeczy.
Na razie mieszkam u kumpla z pracy, w sumie mogę tam mieszkać długo. Mam jakiś kącik, nie więcej.
Umieram z rozpaczy. KURWA NO!!! Ciągle mam nadzieję, że się jeszcze ułoży, że może zaczniemy od początku. Ale to już chyba tylko w mojej głowie krzyki, już chyba tego nie będzie.
nienawidzę siebie, wszystko spierdoliłam
Wyprowadziłam się od niego. W 10 minut. No, może 15. O rozstaniu wiedzieliśmy oboje, ale jakoś nic z tym nie robiliśmy. W końcu spytałam, czy mam się wyprowadzić. Tak - powiedział. Że to nie ma już sensu i za bardzo się różnimy. Nie powiedział "teraz się wynoś", ale miałam sobie czegoś poszukać. Wiesz, nie mogłabym tak żyć pod jednym dachem z kimś, kogo kocham, a kto ma mnie w dupie, i szukać sobie mieszkania. Wyniosłam się natychmiast zabierając do torebki najważniejsze rzeczy.
Na razie mieszkam u kumpla z pracy, w sumie mogę tam mieszkać długo. Mam jakiś kącik, nie więcej.
Umieram z rozpaczy. KURWA NO!!! Ciągle mam nadzieję, że się jeszcze ułoży, że może zaczniemy od początku. Ale to już chyba tylko w mojej głowie krzyki, już chyba tego nie będzie.
nienawidzę siebie, wszystko spierdoliłam