a my siedzimy sobie nad Wartą z moją kobietą i polujemy na suma z gruntu. Generalnie cisza, niby jeszcze miasto, ale tylko formalnie. Miejsca w opór, rzeka długa. Ale nie! Pojawia się dwóch asów z rasowymi kundlami z giełdy, postanawiają je właśnie tu, TU!, mi przed nosem, między torbą z wędkami a śmierdzącą wątróbką drobiową, sprowadzić do wody. Pięć metrów ode mnie i jakiś metr od postawionej przynęty, w miejscu, gdzie dobrze widoczna żyłka wchodzi do wody, pańcio pozwala się pieskowi wykąpać. Po chwili dołączają do nich ich kobiety.

Na szczęście trwało to tylko dziesięć minut, wytrzymałem, bo niedziela, po najcięższym tygodniu w tym roku, ale w środku się zagotowałem.

Wiadomo, że nie mam Warty na wyłączność, to oczywiste. Niemniej dla mnie to akcja porównywalna z rozmawianiem przez telefon w teatrze. Chcąc odwrócić sytuację musiałbym chyba wejść do wody po pas na plaży pełnej dzieci i zacząć rzucać na błystkę z kotwicą. Gdybym był kutasem, to w momencie, jak zasapany buldog nastąpił mi na żyłkę, powinienem zacząć ja zwijać. Coś bym przynajmniej zaciął tego dnia

Do teraz rozkminiam, czy to była jakaś manifestacja (wolności? utrudnienia wędkowania?), czy po prostu nieświadomość/głupota? Ale żeby tak zero instynktu, wyczucia?

Pewnie tablice SKLu

Coś a la ten staroć: "Siedzi idiota na torach, przychodzi drugi i mówi
-Posuń się trochę"?
Wychodzi na to, że znikąd się ten kawał nie wziął. Życie..

Paweł i Gaweł

Coraz bardziej roszczeniowe te "moczykije".

:pies_kaflowy nie zamoczyłeś i zazdrościsz

Maciej1988 jest fanatykiem wędkarstwa...

:gen_italia
Tak po prawdzie to do domu wracam raczej ze śmieciami po januszach, bo ryb, nawet jak coś łaskawie się zapnie - nie zabieram

:maciej1988 nie dziwne, skoro lowisz na wodach nizinnych. Poza tym z tego co pamietam, na nizinnych jest 10m odstepu miedzy lowiacymi. Na gorskich bodajze 30. Ale co o tym ma wiedziec wlasciciel pieska? Wiec mogla byc to i nieswiadomosc i ignorancja, lub tez mania wyzszosci

:gibss
W sensie co, w górach poziom kultury rośnie? Nie mówię o egzekwowaniu Regulaminu Amatorskiego Połowu Ryb, bo ten dotyczy wędkarzy, mówię o zwykłej kulturze. Bo nie wierzę (no, nie chcę wierzyć) że starym koniom trzeba tłumaczyć, że wędkarstwo lubi ciszę. Analogii do tej sytuacji można dużo nawymyślać.

Ale i tak na właściciela psa był paragraf - pies był bez smyczy i kagańca. A chwilę wcześniej miałem na brzegu wątróbkę na kotwicy. Byłby płacz.

:maciej1988 a weź znajdź ten paragraf

:gen_italia Olgierd Łukaszewicz w Kingsajzie.

:maciej1988 w gorach w sensie brania ryb ze soba. Bo smaczniejsze z czystszych wod. Reszte wyjasnilem odnosnie gostka, bo nikt od laika nie wymaga znajomosci regulaminu PZW

Jak chciałeś się bić to trzeba było zaprotestować

Przyjebanie komuś na tym etapie niedorozwoju społecznego celem nauczenia kultury uważam za bezsensowne. Rozładowałbym emocje, ale później byłoby mi głupio, a jakbym go przypadkiem - tym szpadlem, co go miałem pod ręką - zabił, to nawet przykro.

Bo tak po prawdzie to jakby ten pies zeżarł tę kotwicę, to pewnie sam bym go do weta zawiózł, bo co pies winny. A zaraz potem telefon do TOZu, że właściciel psa wymaga pomocy behawiorysty

Etam bezsensowne
Tłamszenie emocji to dopiero bezsens

tlamszenie emocji podczas polowu suma z gruntu

:gibss
Ej ej, z kobietą byłem.

Chociaż przed chwilą zakomunikowała mi, że chce na węgorza
True story

:maciej1988 to jak go ciachniesz, to bierz! Emocje beda podczas obierania go ze skory. No i ta toksyczna krew tez dziala na wyobraznie

:maciej1988 węgorz smakuje jak dziwna ryba. Polecam

STOP! Teraz węgorz:
https://www.youtube.com/watch?v=lIxsjxr8cQQ

:maciej1988

Jak to jest "na węgorza"?

Nie szukaj informacji jak kiedyś poprawiano wyniki rasowych koni. Bodajże w Anglii. Kiedyś znalazłem klikając na słowa-linki w wikipedii.
Nie szukaj.