Pół dnia w piach, bo... Chłopaki wpięły do auta przyczepkę, w której ktoś wtyk podłączył po swojemu. Tam obowiązuje jeden standard i wszelkie odstępstwa kończą się źle. Najlżej przepaleniem bezpiecznika, najgorzej uwaleniem sterownika lub innej elektroniki. No więc wpięli przyczepkę niestandardową, czyli spieprzoną elektrycznie. Więc stało się to, co powinno stać - padły światła, kierunkowskazy i pozycyjne. Do tego przestał działać licznik i kilka innych obwodów. Klient oświadczył mi, że bezpieczniki sprawdził i przepalone wymienił. Ja oczywiście sprawdziłem po nim. Dwa razy. I to wszystkie konieczne (trzy skrzynki bezpiecznikowe). Podejrzenie padło na sterownik zarządzający m.in. światłami. Sprawdziłem elementy załączające (półprzewodnikowe), przejrzałem płytę, a czas leci. W końcu znalazłem, że w aucie brakuje jednego zasilania. Więc szukam. Rozbieram skrzynkę dystrybucyjną zasilania, a też franca naciapana elektroniką, nie ma że łatwo. Trochę śniedzi, ale ogólnie ok. Zasilania z niej wychodzą. Szukam dalej. Znalazłem. Się okazało... Klient w nerwach kojonych procentami wyjął o kilka bezpieczników za dużo. A co ciekawe, to w polskiej książce od tego auta gniazda tych bezpieczników są opisane, jako "niewykorzystane". I jakbym nie odkręcił skrzynki i nie leciał na żywca po przewodach, to szukałbym jeszcze długo. I tak szlag trafił kilka godzin zakończonych wstawieniem bezpiecznika w gniazdo opisane, jako "niewykorzystane". Co lepsze, to na schematach, które ściągnąłem, ten bezpiecznik jest. W książce też jest - na zdjęciu kilkadziesiąt stron wcześniej, w innej sekcji.
Sprawdza się stara prawda - klient ZAWSZE kłamie.
Najbardziej, to mi zmarnowanego czasu szkoda, bo roboty mam huk.
PS. Nie chce ktoś naprawić ligiera?
Sprawdza się stara prawda - klient ZAWSZE kłamie.
Najbardziej, to mi zmarnowanego czasu szkoda, bo roboty mam huk.
PS. Nie chce ktoś naprawić ligiera?
Ostatnio edytowany:
2017-04-03 18:55:31
--
Powiedz "nie" narkotykom? Jeśli zacznę z nimi rozmawiać, to znaczy, że już powiedziałem "tak".