Jadę sobie pociągiem. Jem czipsy i popijam kolą. Dobre są - fromage. Kola też dobra. Rozglądam się po przedziale, a tu jakaś Lala obcina mnie mnie wzrokiem. Spoko. Niech patrzy. Fajna jest. Odwracam wzrok, patrzę w okno, myślę o kasie, którą mi wisi Olgierd. Patrzę znowu na Lalę, a ta strzela spojrzeniem - raz na czipsy (fromage), raz na mnie. Dobrze znam te numery. Zupełnie jak Zosia w kinie "Kupić Ci popcorn Słońce? Nie Kochany, nie chcę", a później wyjada 3/4 pudełka. Nie dam się złamać. Nie poczęstuję czipsami. Fromage.
Ale może głodna? Może przed wypłatą? Nie będę nieczuły. Wyciągam paczkę z czipsami - fromage. Częstuję. Zachęcająco kiwam głową. Ona się podnosi (ależ ma bajeczne nogi...). Grymas wzgardy pomieszanej z niezrozumieniem przebiega po jej twarzy. Wysiada z pociągu. Elegancka kobieta. Z klasą. Spłoszyłem ją...
Patrzę zadowolony w paczkę i wkładam do ust kolejną garść czipsów. Fromage.
Ostatnio edytowany:
2016-09-30 13:29:21
--
"...Nie wiem nawet czy chcę na ziemię zejść
Tu gdzie ciężko złapać tlen
oddychamy już codziennie, ej"