ale tym razem przeszłam samą siebie. Ostatnie dni leciałam na adrenalinie, potem się skończyła i nie było gdzie dokupić. To sobie organizm pomyślał, że mnie oszczędności wewnętrznych zasobów nauczy.
Zawalone ropą gardło, boli mnie wszystko, co tylko może boleć: głowa, uszy, żuchwa, ramiona, palce szyskie 20, calusieńkie plecy, uda z dupskiem, stawy rwą, jakby coś chciało przenicować jak rękawiczkę... Mam szczerą ochotę obciachać sobie kudły w stylu Elżbiety I, Fridy i Joanny D'Arc, bo też bolą. Plus gorączka i tachykadria.
Takie lipcowe klimaty.
antybiotyczkiem i walerianką i :psik spraykiem.
Oprócz sznurka i betonu, jakieś propozycje, jak nauczyć się kontrolowania stresu, żeby nie zaciukał przed czasem?
Zawalone ropą gardło, boli mnie wszystko, co tylko może boleć: głowa, uszy, żuchwa, ramiona, palce szyskie 20, calusieńkie plecy, uda z dupskiem, stawy rwą, jakby coś chciało przenicować jak rękawiczkę... Mam szczerą ochotę obciachać sobie kudły w stylu Elżbiety I, Fridy i Joanny D'Arc, bo też bolą. Plus gorączka i tachykadria.
Takie lipcowe klimaty.
antybiotyczkiem i walerianką i :psik spraykiem.
Oprócz sznurka i betonu, jakieś propozycje, jak nauczyć się kontrolowania stresu, żeby nie zaciukał przed czasem?
--
https://www.facebook.com/lunaefragmenta/?ref=bookmarks