Koleżanka mi dzisiaj napomniała, że właśnie była w kinie na The Hateful Eight (nie chcę chyba wiedzieć jak to w Polsce przetłumaczyli).
No to sobie pomyślałem: wybiorę się, bo lubię gościa (tzn. reżysera).
No i hajda sprawdzać repertuar najbliższego kina. Jest. Grają. Bo co mają nie grać...
Codziennie o 12:20. Sie grzecznie pytam dla kogo te seanse?
Tarantino w charakterze Poranku/Poranka - cholera wie jak odmienić (dla młodszych wyjaśnienie: dawno temu puszczali bajki w kinach jakoś tak koło południa i to się tak nazywało) ?
Jak na seanse dla bezrobotnych to ciut za drogie. Z pracy się mam zwalniać, bo na film idę?
I od razu wyjaśniam - to jest jedyny seans w ciągu dnia.
Konkludując: kogoś poebało...
No to sobie pomyślałem: wybiorę się, bo lubię gościa (tzn. reżysera).
No i hajda sprawdzać repertuar najbliższego kina. Jest. Grają. Bo co mają nie grać...
Codziennie o 12:20. Sie grzecznie pytam dla kogo te seanse?
Tarantino w charakterze Poranku/Poranka - cholera wie jak odmienić (dla młodszych wyjaśnienie: dawno temu puszczali bajki w kinach jakoś tak koło południa i to się tak nazywało) ?
Jak na seanse dla bezrobotnych to ciut za drogie. Z pracy się mam zwalniać, bo na film idę?
I od razu wyjaśniam - to jest jedyny seans w ciągu dnia.
Konkludując: kogoś poebało...