Mój dziadek ma 83 lata. Babcia 80. Ona ma spore zaniki pamięci i początki Alzheimera.
Dziadek ma z nią trudno - przyznaję. Kto by miał łatwo, gdy twoja żona gada w kółko to samo, ciągle szka czegoś po domu, wymyśla sobie różne rzeczy, itp. itd.
Co więc postanowił? Pić. Już dawno to robił, ale 1 piwo raz na jakiś czas (czyt. tydzień, dwa) nie było jakimś problemem. Ale im starszy, tym głupszy, więc kupuje namietnie "ćwiartki". Oczywiście zawsze zarzeka się, że "jak boga kocham, nie piłem" tudzież "no ciekawe gdzie się napiłem".
Jest porywczy i jest gadułą. W każdym urzędzie, sklepie czy gdziekolwiek, gdzie może się do kogoś odezwać opowiada o tym, że polska to burdel, że on przeżył hitlera i stalina i tym podobne rzeczy. Tylko się człowiek za niego wstydzi. Co gorsza jak już zacznie coś opowiadać (z wulgaryzmami oczywiście) to tylko siłą go można odciągnąć. W dupie ma również, że do urzędu czy ogólnie w miejsce publiczne, do lekarza itp. trzeba się ubrać w coś co jakoś wygląda. Ale on woli brudne, podarte spodnie z dziurami po papierosach. Kurtkę o każdej porze roku i ujebane błotem kozaki.
Kilka dni temu po pijaku zgubił w drodze do sklepu portfel. Co prawda było tam tylko (podobno) 70 zł. Szkoda, że oprócz tego dowód osobisty, prawo jazdy i legitymację emeryta z ZUSu. Więc dzisiaj musiałem pomóc mu te wszystkie papiery wyrobić od nowa. Spoko - jakoś poszło, byłem nawet zadowolony, że wszystko za jednym zamachem w 3 godziny.
Ale oczywiście "skoczę tu na zakupy". Dobra, zawsze robi tu zakupy, miał zrobić i przyjść do mnie, żebym go odwiózł do domu. Po 40 minutach sam musiałem iść go szukać. Znalazłem. Spacerował pijany po chodniku. Oprócz normalnych zakupów - 2 x 0,5 wódy i puszka piwa.
Wkurwiłem się niesamowicie, zjebałem jak psa i odwiozłem do domu. Oczywiście alkohol zabrałem.
Pewnie i tak kupi coś później u siebie...
Krwa, stary dziad, bierze leki i chleje. Ale obawiam się, że taki stary człowiek już nie da się zmienić.
I tu właśnie leży istota narzeku. Jest chujowo i będzie.
Dziadek ma z nią trudno - przyznaję. Kto by miał łatwo, gdy twoja żona gada w kółko to samo, ciągle szka czegoś po domu, wymyśla sobie różne rzeczy, itp. itd.
Co więc postanowił? Pić. Już dawno to robił, ale 1 piwo raz na jakiś czas (czyt. tydzień, dwa) nie było jakimś problemem. Ale im starszy, tym głupszy, więc kupuje namietnie "ćwiartki". Oczywiście zawsze zarzeka się, że "jak boga kocham, nie piłem" tudzież "no ciekawe gdzie się napiłem".
Jest porywczy i jest gadułą. W każdym urzędzie, sklepie czy gdziekolwiek, gdzie może się do kogoś odezwać opowiada o tym, że polska to burdel, że on przeżył hitlera i stalina i tym podobne rzeczy. Tylko się człowiek za niego wstydzi. Co gorsza jak już zacznie coś opowiadać (z wulgaryzmami oczywiście) to tylko siłą go można odciągnąć. W dupie ma również, że do urzędu czy ogólnie w miejsce publiczne, do lekarza itp. trzeba się ubrać w coś co jakoś wygląda. Ale on woli brudne, podarte spodnie z dziurami po papierosach. Kurtkę o każdej porze roku i ujebane błotem kozaki.
Kilka dni temu po pijaku zgubił w drodze do sklepu portfel. Co prawda było tam tylko (podobno) 70 zł. Szkoda, że oprócz tego dowód osobisty, prawo jazdy i legitymację emeryta z ZUSu. Więc dzisiaj musiałem pomóc mu te wszystkie papiery wyrobić od nowa. Spoko - jakoś poszło, byłem nawet zadowolony, że wszystko za jednym zamachem w 3 godziny.
Ale oczywiście "skoczę tu na zakupy". Dobra, zawsze robi tu zakupy, miał zrobić i przyjść do mnie, żebym go odwiózł do domu. Po 40 minutach sam musiałem iść go szukać. Znalazłem. Spacerował pijany po chodniku. Oprócz normalnych zakupów - 2 x 0,5 wódy i puszka piwa.
Wkurwiłem się niesamowicie, zjebałem jak psa i odwiozłem do domu. Oczywiście alkohol zabrałem.
Pewnie i tak kupi coś później u siebie...
Krwa, stary dziad, bierze leki i chleje. Ale obawiam się, że taki stary człowiek już nie da się zmienić.
I tu właśnie leży istota narzeku. Jest chujowo i będzie.
--