:SegiNire
Nie mam zamiaru wytrącać cię z błogostanu i ogólnego samozadowolenia z jedynie słusznych poglądów.
Zatem nie napomknę, że są ludzie, których nikt nie ubezpieczy. Chyba, że zapłacą składkę idącą w kosmiczne liczby.
Nie przywołam przykładu jednej z wielu chorób. Nieuleczalnych. Ale nie zabijających od razu.
Nie powiem, że chorego na stwardnienie rozsiane trzeba wspomagać do końca życia. Długiego życia.
I nie wytknę, że ci którzy zapadają na tę chorobę, są najczęściej młodzi, u progu życia i nie mieli szans się ubezpieczyć. Ani odłożyć oszczędności, choćby im państwo nic nie zabierało.
Zapytam tylko, czy twój ubezpieczyciel ma w swojej ofercie ubezpieczenia od takich chorób? Czy będzie finansować twoje leczenie przez 20, 30, 40 lat? Nawet w bardzo ograniczonym zakresie, pokrywając tylko najbardziej niezbędne potrzeby?
Oczywiście nie bierzemy pod uwagę np. kosztów kuracji interferonem (1000-4000 USD miesięcznie) czy kosztów szpitalnych w wypadku rzutów. Nie, tylko minimum (standardowe leki + środki higieny), ale przez kilkadziesiąt lat.
A są jeszcze gorsze schorzenia niż SM. Naprawdę.
Ale, jak rozumiem, takie problemy tylko strasznych urwie synów dotykają. Taka karma, jak się domyślam.
No, należy im się po prostu
Niech zdychają. Mnie to nie dotknie