...ale ja nie o tych gwiazdach, a innych. Nosz k**wa mać, czy w tej firmie musi wszystko być kierowane polityką? Dziś meeting miałem. To nic, że k**wa większość czasu siedziałem i czytem wszelkie tablice informacyjne na ścianach pokoju, no bo komu by się chciało mówić po angielsku w międzynarodowej korporacji, prawda? Koreański to przecież taki fajny język ). Moja część projektu, coś co zaproponowałem wiele miesięcy temu jako wyjście awaryjne stała się być albo nie być projektu. Oczywiście kiedy kilka miesięcy temu prosiłem o przydzielenie teamu ( czy jak to nazywamy task force, szkoda że nie bazgrają sobie po mordach, by barwy wojenne imitować ). Prośba odrzucona, kompletny ignor. Ot, siedzieć miałem i sobie dłubać. Nagle okazuje się, że to co robię wskakuje na najwyższy priorytet. Dostaję masę ludzi. To nic, że oni nie mają w ogóle o niczym pojęcia, przecież jak jedna kobieta w dziewięć miesięcy urodzi dziecko, to na pewno dziewięciu kobietom zajmie to jeden miesiąc . Innymi słowy liczy się ilość a nie jakość.Na meetingu pytanie pada - ilu potrzebujesz ludzi, by dokończyć zadanie i przygotować rozwiązanie do komercjalizacji. Oczywiście muszę rzucić jakąś liczbę z marszu. Oni k**wa nigdy nie zrozumieją, że ja nie potrzebuję dziesięcu czy więcej "code monkeys", ale potrzebuję powiedzmy dwóch takich jak ten jeden:
(no dobra, ten "bottom line" mi się spodobał )
Chyba tylko ta firma rzuci losowych ludzi do pracy nad zadaniem o najwyższym priorytecie uważając, że w kupie siła. Ja niestety tylko kupę tu widzę i czuję.Jeszcze k**wa 1,5 tygodnia w tym bagnie. Obrzydziło mi to ten kraj zupełnie.
(no dobra, ten "bottom line" mi się spodobał )
Chyba tylko ta firma rzuci losowych ludzi do pracy nad zadaniem o najwyższym priorytecie uważając, że w kupie siła. Ja niestety tylko kupę tu widzę i czuję.Jeszcze k**wa 1,5 tygodnia w tym bagnie. Obrzydziło mi to ten kraj zupełnie.
Ostatnio edytowany:
2015-01-21 19:21:54
--