:peacemaker dobra, dobra zapewne tez sprobowales

owszem, lubię czasem wylizać dobrą diagnozę

:ynez nie czytałam tych 5 stron, także nie wiem co tam Ci polecili, ale ponieważ mam regularne krwotoki z nosa, a przy katarze, to bywa, że leci mi właściwie non stop [ciurka] przez kilka dni, dopóki katar się nie skończy, to mogę Ci polecić dwie metody.
1. przez kilka miesięcy, regularnie, codziennie bierzesz rutinoscorbin. Po jakimś czasie krwotoki będą rzadsze [w znaczenie mniej częste], a może nawet się skończą na dłuższy czas. Ale trzeba pamiętać o regularności.
2. Idziesz do laryngologa na tzw. wypalanie naczyń krwionośnych. To nie boli, trwa kilka sekund i działa przez dłuuugi czas. Byłam raz w życiu i pomogło mi chyba na rok-dwa. Powinnam iść znowu, ale ponieważ biorę ten nieszczęsny rutinoscorbin to nie ma tragedii.

A w trakcie krwotoków unikaj gwałtownych zmian położenia głowy - czyli wstawaj ostrożnie, kładź się powoli i w miarę możliwości śpij na siedząco. I nie ulegaj histerii - raz w życiu zdarzył mi się krwotok taki, że byłam bliska wzywania pogotowia, ale gdybym się nie zahiperwentylowała to by szybciej przeszło.

No i oczywiście zimne okłady na nasadę nosa i kark. Ewentualnie [ale nie wiem czy lekarze nie uznaliby tego za herezję, chociaż ja tak robię i mi pomaga] smaruję sobie dziurkę w nosie maścią przyspieszającą gojenie albo maścią z propolisem i wtedy szybciej przechodzi.

:miss_cappuccino - dzięki za konkretne rady.
Jak wspomniałam, jak już skończę kasłać i smarkać, wybieram się przebadać sobie krew, bo do tej pory nie zdarzało mi się aż tyle krwotoków dziennie. Więc wolę wykluczyć jakieś ewentualne paskudne przyczyny z wnętrza flaków.
Co do wypalania, to odpada. Możesz mi tłumaczyć że nie boli, że to chwilka, i tak dalej, ale ja jestem człowiek nerwowy, i jak mi coś mają w okolicach twarzy [nos, oczy...] majstrować, to za duży stres. W mojej prywatnej kategorii wartości, rok-dwa spokoju od krwawień z nosa [nie tak znowu częstych, poza czwartkowym dosłownie "zalewem"], tego dyskomfortu nie równoważy.
A rutinoscorbin jako uzupełnienie mojej codziennej garści "cukierków" może być (-;

:ynez jeżeli ja Ci mówię, że nie boli, to znaczy, że NAPRAWDĘ nie boli Szłam tam totalnie przerażona, a wyszłam totalnie rozbawiona swoimi wcześniejszymi objawami. Nie wiem czy to Ci polepszy wizję tego, czy pogorszy, ale oni nie robią tego na ciepło, tylko jakimś środkiem chemicznym. Ale rutinoscorbin też jest spoko.

Ech, dobrze że nie widziałaś mnie przy wymrażaniu kurzajki na nosie. Maleństwo, ulokowane akurat na tym płatku skóry między dziurkami. Zawał, atak paniki, histeria i nie wiem co jeszcze. W końcu, po poinformowaniu że inaczej za bardzo się nie da, poprosiłam pielęgniarkę żeby mi chociaż pozwoliła czymś nos zatkać; nieważne że to nic nie zmieni, dla choćby minimalnego uspokojenia. A nie bolało wcale.
To nie o sam ból chodzi, bo jeśli ja rozumiem że coś musi boleć, to całkiem sporo tego bólu mogę znieść. Po prostu strasznie nerwowo reaguję na zabiegi odbywające się w okolicy twarzy - w odległości paru cm od oczu. Jeśli to nie jest absolutnie konieczne, wolę sobie odpuścić (-:

:ynez

:ircopek - spoko, dzięx, dziś już lepiej. Spałam do 15-ej i chyba pomogło (-;

Ale uśmiech ciągle masz na lewą stronę...

:pakalk - póki w poziomie, nie widzę problemu.

No ja słyszałem, że jak tak się głowę przekrzywia, to oznacza problemy neurologiczne

Dziwne. Ja słyszałam że zdrowy człowiek powinien być w stanie przekrzywić głowę o kilkadziesiąt stopni, i że problem to jest jak tego nie może zrobić.

O ile nie jest to normalna pozycja

"Normalna"? A jaka to? (-:

Germański, kur*a, oprawca

Nooo, jeśli germański oprawca, w dodatku kur*a, to dla Ciebie norma, to ja już się nie odzywam q-:

To był przecinek

Germański oprawca z przecinkiem? Może przecinakiem?
Zdecydowanie, to wyobrażenie normy przerasta moje skromne możliwości (-:

Nie wiem co napisać, to wrzucę germańskiego oprawcę...

http://www.youtube.com/watch?v=Fgm64MLgbp4

No cóż, zawsze to lepsze niż kot z serem na głowie, którego niektórzy wklejają w takich okolicznościach.

A co dopiero jakbym wrzucił germańskiego oprawcę z serem na głowie...

...i z przecinakiem! Czy tam przecinkiem... (-;

Przecinek to jego kot. Po niemiecku Komma. Komma, Komma, chodź do doma. Tak przedrzeźniał Jagiełło pod Grunwaldem a potem już jakoś poszło...

Chyba nie rozumiem. No, ale ja pod Grunwaldem nie byłam...

Ja w sumie też nie, chociaż mam coś z rycerza, jak wiadomo..

Komu wiadomo, temu wiadomo. Ja tam nic nie wiem.

A na co stawiasz? Co mam z rycerza?

Nigdy nie kręcił mnie hazard, więc na nic nie stawiam.
A wszelkie skojarzenia jakie przychodzą mi do głowy, są dość obraźliwe [typu "zakuty łeb"], więc dla dobra niniejszej wymiany zdań, wolę zatrzymać je dla siebie.

No i byś wygrała