Wiem, trochę wody upłynęło, ale gdzie jak nie tu...
Otóż, jakby ktoś nie miał żadnych ciekawych perspektyw na spędzenie 6 tygodni, gorąco polecam pewną międzynarodową organizację studencką na "A".
Można bowiem polecieć na praktyki do przeróżnych krajów. Ot, np.: Brazylii, Chin, Japonii czy może Australii i przyuczać się do zawodu lektora, ucząc odpowiedniego dla wybranego kraju języka. Jego kompletna (języka) nieznajomość nie jest najmniejszym problemem, można zawsze kogoś poprosić o pomoc w napisaniu kilku maili oraz w rozmowie przez Skype (przy "popsutej" kamerce). I tak, po opłaceniu biletu wybieracie się na zupełnie już darmowe wakacje z zakwaterowaniem i wyżywieniem. I tylko wqrw bierze potem kogoś, do kogo taka osoba trafi, totalny beton, non comprende, fakju wery macz nic nie kuma, nawet moje Córeczki lepiej angielski znają od tej 27-letniej studentki a w szkole nawet nie mam grupy na tak niskim poziomie, żeby móc ją przyuczyć (włączając przedszkolaków )
I tak qwa mać trafiło mnie dziś zupełnie i gdyby nie to, że od roku jestem szczęśliwą "niepalaczką" skopciłabym najpewniej ze dwie paczki
Bella Italia qwa mać. Może i tak ale za Mussoliniego i tą której imienia ze względu na ochronę danych osobowych nie wymienię, stwierdzam, że nie lubię Makaroniarzy
Btw. Żeby nie było. To nie polski "A" dał ciała, tylko włoski, na nich mam focha, dąsy i gniewy, bo to ONI za nią pisali i rozmawiali!!! Buraki!!!
Otóż, jakby ktoś nie miał żadnych ciekawych perspektyw na spędzenie 6 tygodni, gorąco polecam pewną międzynarodową organizację studencką na "A".
Można bowiem polecieć na praktyki do przeróżnych krajów. Ot, np.: Brazylii, Chin, Japonii czy może Australii i przyuczać się do zawodu lektora, ucząc odpowiedniego dla wybranego kraju języka. Jego kompletna (języka) nieznajomość nie jest najmniejszym problemem, można zawsze kogoś poprosić o pomoc w napisaniu kilku maili oraz w rozmowie przez Skype (przy "popsutej" kamerce). I tak, po opłaceniu biletu wybieracie się na zupełnie już darmowe wakacje z zakwaterowaniem i wyżywieniem. I tylko wqrw bierze potem kogoś, do kogo taka osoba trafi, totalny beton, non comprende, fakju wery macz nic nie kuma, nawet moje Córeczki lepiej angielski znają od tej 27-letniej studentki a w szkole nawet nie mam grupy na tak niskim poziomie, żeby móc ją przyuczyć (włączając przedszkolaków )
I tak qwa mać trafiło mnie dziś zupełnie i gdyby nie to, że od roku jestem szczęśliwą "niepalaczką" skopciłabym najpewniej ze dwie paczki
Bella Italia qwa mać. Może i tak ale za Mussoliniego i tą której imienia ze względu na ochronę danych osobowych nie wymienię, stwierdzam, że nie lubię Makaroniarzy
Btw. Żeby nie było. To nie polski "A" dał ciała, tylko włoski, na nich mam focha, dąsy i gniewy, bo to ONI za nią pisali i rozmawiali!!! Buraki!!!
--
"If you don't know where you're going, any road will take you there"