:empatyczna
Co było dla Ciebie motywacją, że tyle miesięcy wytrzymujesz bez alkoholu i papierosów?
Nie no, teraz to się poczułem w ogóle jak tęgi opój, który po wielu latach hardkorowego chlania, jakimś cudem wykaraskał się ze szponów destruktywnego nałogu
Nigdy nie piłem powyżej średniej krajowej, toteż nie wiem, czy słowo "wytrzymywać" jest na miejscu - jak dla mnie ma zbyt pejoratywne konotacje.
Nie piję z wyboru, bo rytualne pielgrzymki po klubach i towarzyskie popijawy w środku tygodnia strasznie zawęziły mi horyzonty i miałem wrażenie grzęźnięcia w marazmie. W pewnym momencie melanżowanie osiągnęło masę krytyczną, stwierdziłem, że cofam się w rozwoju i zaniedbuję inwestowanie w siebie i w swój rozwój. Do tego dochodzi "syndrom dnia następnego", czyli zdychanie na kacu gigancie - z wiekiem przedłużające się do dwóch dni. Nie wspominając już o hajsie, który można ulokować dużo mądrzej, np. w wypad na koncert jakiegoś interesującego artysty. Ponieważ jestem zwolennikiem radykalnych posunięć (
), pozbierawszy do kupy wszystkie powyższe czynniki, postanowiłem przestać pić i na razie nie mam zamiaru wracać do alkoholu i szlugów.
A e-fajka to taki kompromis między paleniem, a rzuceniem. Niby nie palisz, ale też do końca nie rzucasz. Nie wiem, jak dla mnie lepiej postawić na jedno lub drugie, niż tkwić w takim dziwnym zawieszeniu.