Złamałam nogę. W kolanie. Ot tak, żeby było weselej. Wsadzili mi w takie cuś gipsowo-metalowe. Chcieli dać zwolnienie - odmówiłam.
Łaziłam do pracy, łaziłam, ale szefowa się wkur.. zdenerwowała, że tak być nie może i wysłała mnie na przesłuchanie do jednej z naszych piguł.
I dostałam zakaz pracy w pełnym etacie do ściągniącia maszynerii i zalecenie, żeby mi zorganizować ocenę miejsca pracy i ewentualne dostosowanie do potrzeb mojego kolana.
Płacone będę miała za cały etat, żeby nie było.
Teoretycznie - żyć nie umierać.
A ja mam doła, że nie mogę pracować i nie mogę robić nadgodzin.
Czy ja już jestem stracona dla świata czy jeszcze można ze mnie człowieka zrobić?
Łaziłam do pracy, łaziłam, ale szefowa się wkur.. zdenerwowała, że tak być nie może i wysłała mnie na przesłuchanie do jednej z naszych piguł.
I dostałam zakaz pracy w pełnym etacie do ściągniącia maszynerii i zalecenie, żeby mi zorganizować ocenę miejsca pracy i ewentualne dostosowanie do potrzeb mojego kolana.
Płacone będę miała za cały etat, żeby nie było.
Teoretycznie - żyć nie umierać.
A ja mam doła, że nie mogę pracować i nie mogę robić nadgodzin.
Czy ja już jestem stracona dla świata czy jeszcze można ze mnie człowieka zrobić?
--
the winner takes it all...