nie ma to jak pojechać specjalnie miliard kilometrów do innego miasta po skierowanie na "badania wstępne" do szkoły, zostać odeslanym z kwitkiem bo Panie sekretarki, spijające poranną kawę, nie mają czasu na wystawienie skierowania ( czyt. zrobienia DWÓCH pieczątek na wydruku przygotowanym wcześniej ) po czym jechać spowrotem do miasta i dowiedzieć się, że
a) bez skierowania nici
b) nie zrobią mi badań bo medycyna pracy w moim mieście nie ma podpisanej umowy z daną uczelnią.
po czym jechać spowrotem i dowiedzieć się, że " badania " to odpowiadanie na pytania panu doktorowi, który śmierdzi kocim moczem, ma brudny kitel i paznokcie jakby kopał dwa dni w ogródku dołki bez użycia łopaty.
wrrrrrrrrr.
a) bez skierowania nici
b) nie zrobią mi badań bo medycyna pracy w moim mieście nie ma podpisanej umowy z daną uczelnią.
po czym jechać spowrotem i dowiedzieć się, że " badania " to odpowiadanie na pytania panu doktorowi, który śmierdzi kocim moczem, ma brudny kitel i paznokcie jakby kopał dwa dni w ogródku dołki bez użycia łopaty.
wrrrrrrrrr.