Nie masz pojęcia ile czasu trwa wygrabienie liści jesienią
Pfff... wygrabianie liści to jest pikuś w porównaniu z zmiataniem igieł modrzewia, zwłaszcza pod presją czujnego oka straży miejskiej, po którą zadzwonił kordialny sąsiad, gdyż igły modrzewia
na moim chodniku godziły w jego poczucie estetyki
:Radio
A to mieszkania w bloku nie trzeba remontować? I rachunków opłacać? Moja siostra, która musiała fuszerki dewelopera usuwać na własny koszt (...)
Owszem, masz rację. Zauważ jednak, że skala jest tutaj diametralnie różna. To tak, jak ja bym miał mini coopera, a Ty hammera. Oba auta trzeba remontować i opłacać, z tym że mini cooper będzie tańszy w eksploatacji. Przy czym, mieszkając w bloku odpada wiele renowacji i zmartwień, takich jak: dach, wywóz nieczystości, ocieplanie budynku, opał, etc. Fuszerki zdarzają się wszędzie, w nowych i starych mieszkaniach i domach, o czym jako człowiek "z branży" doskonale zdajesz sobie sprawę.
Analogicznie jak "sąsiedzi ch*je". Prosty przykład: moja matka chorowała na SM i idąc przytrzymywała sie płota, co moi bystrzy sąsiędzi od razu uznali za objaw alkoholizmu.
:brood_ka
Niech sobie straszni mieszczanie mieszkają w tych swoich klatkach. Owszem wygodnie, zwłaszcza jak tramwaj łomocze od 5 rano pod oknem,a do piątej jakaś pijana ekipa łazi po osiedlu drąc mordy na pełny regulator.
Naprawdę nie wiem o czym piszesz. Są osiedla latających noży i strzeżone osiedla z apartamentowcami, jest jeszcze coś pomiędzy. Wrzucanie wszystkiego do jednego worka, to przejaw ignoracji. I nie uważam, żeby 60 m kw to była klatka. No chyba, że na takiej powierzchni ktoś mieszka razem z cygańską rodziną. Wnoszę, że Ty z kolei mieszkasz w hangarze lotniczym i dlatego gardzisz mieszczuchami w ich klaustrofobicznych klitkach.
:tomcat_tc
:frankfuterko- z którego roku był dom w którym mieszkałeś? Albo inaczej- jak małymi kosztami był budowany?
Nie wiem jak tam u Was w Białymstoku, stary, ale tutaj na Śląsku, nagminnym problemem są tzw. tąpnięcia i "szkody górnicze" z nimi związane. Sypią się stare i nowe domostwa, bez względu na to, przy użyciu jakich materiałów zostały zbudowane, a uzyskanie odszkodowania od kopalni jest bardzo czasochłonne i czasami graniczy z cudem.
:Purkuś
Nie wiem jeszcze o co chodzi z tą hierarchią - całe życie na przedmieściach i w mieście.
Rozwiń.
Rozwinę. Mam ciocię od strony ojca, która pochodzi spod lubelskiej wsi. Kilkanaście lat temu wyjechała pracować do słonecznej Italii. Za zarobione pieniądze kupiła mieszkanie na Śląsku, żeby być blisko rodziny. Ale domu na wsi nie sprzeda, "bo to jej ojcowizna". I tutaj jest ta różnica w hierarchii. Dla ludu wsi rodowe gospodarstwo to coś więcej, niż ziemia i jakieś bezduszne budynki, które można ot tak sobie sprzedać, nawet jeżeli stoi odłogiem nieużywane.
Reasumując: trudno rozstrzygnąć co jest lepsze: dom czy mieszkanie. Dom wymaga ogromnych wyrzeczeń i nakładów codziennej pracy, a mieszkanie nie daje takiej wolności, co dom.
Więc niech każdy mieszka tam, gdzie mu wygodnie