Było nas kilka osób, kiedy jeszcze mieszkałam w Opolu. Wynajdywaliśmy sobie jakieś stare i opuszczone zameczki, fabryczki, dworki i łaziliśmy sobie po nich, rozkoszując się adrenalinką poszukiwaczy niewiadomoczego.
Wyjechałam tutaj, do UK, więc wypady po województwie się siłą rzeczy urwały. Niemniej jednak znalazłam jeszcze jedno miejsce, naczytałam się o nim, napaliłam jak szczerbata na sucharki, wymusiłam na nich przyrzeczenie, że pojedziemy, jak tylko wrócę w kwietniu do domu. Miejsce dosyć wątpliwej konstrukcji i jeszcze bardziej wątpliwej historii, omijane szerokim łukiem nawet przez miejscowych, niemniej jednak nęcące jak cholera.
Nastawiałam się na wyjazd przez dwa miesiące, durne sentymenty, że będzie tak, jak było dawniej, że się spotkamy, połazimy, zobaczymy coś nowego.
Właśnie się dowiedziałam, że pojechali beze mnie.
Wyjechałam tutaj, do UK, więc wypady po województwie się siłą rzeczy urwały. Niemniej jednak znalazłam jeszcze jedno miejsce, naczytałam się o nim, napaliłam jak szczerbata na sucharki, wymusiłam na nich przyrzeczenie, że pojedziemy, jak tylko wrócę w kwietniu do domu. Miejsce dosyć wątpliwej konstrukcji i jeszcze bardziej wątpliwej historii, omijane szerokim łukiem nawet przez miejscowych, niemniej jednak nęcące jak cholera.
Nastawiałam się na wyjazd przez dwa miesiące, durne sentymenty, że będzie tak, jak było dawniej, że się spotkamy, połazimy, zobaczymy coś nowego.
Właśnie się dowiedziałam, że pojechali beze mnie.