A dziękuję, obiekt był statyczny, to miałem łatwiej z Olsztyna

Od lat wybieram się do Olsztyna i jakoś nigdy nie mogę tam trafić

Bardzo fajna miejscówka, zwiedzania może nie ma za wiele, ale starówka elegancka stary się robię, pogoda do dupy - kiedyś nazwałbym ją typowo barową - teraz taką muzealną w sam raz na tego typu placówki

z Albanii

Przeslałabym jakąś pocztówkę, ale nie umiem
Ale za to bardzo bardzo pozdrawiam

O pięknie, Saranda, Vlore? Ekstra tam jest

Nowa praca raz na 4 lata zmieniam robotę od przyszłego tygodnia

mnie trochę dłużej zeszło, ale też niedawno (stosunkowo) zmieniłam fabrykę

:bajgiel, grube zaleganie z wypłatami zmusiło mnie do ruszenia tyłka Ale zmianę udało się ogarnąć szybciutko, kilka dni po powrocie z urlopu już miałem nagraną robotę

Nie chcecie wiedzieć, że ja od zawsze pracuję w jednym miejscu. Chyba pora to zmienić (i faktycznie chodzi mi to po głowie coraz częściej. W sumie to chodzi mi po głowie niemal zupełne przebranżowienie. Jak coś zmieniać to całkiem

nowa praca, a obowiązki podobne?

W urlopach najgorsze jest to, że potem nie można się odgrzebać pracowo. (I tutaj chyba do rozważenia jest pomysł ze zmianą pracy )

Vlore było ostatnim razem , teraz poznawałam tę podobno brzydszą Albanię - czyli okolice Durres. Ale w planach mam jeszcze okolice Borsh/ Himare. Saranda nieco odstrasza mnie ilością turystów, ale wiem że tam faktycznie jest pięknie.

Pourlopowo, przewie odgrzebane pracowo

:kaab w poprzedniej pracy pracowałam... mnóstwo czasu, to była moja pierwsza poważna praca nie było łatwo podjąć decyzję o odejściu, ale z perspektywy czasu widzę, że to był serio ostatni dzwonek

u mnie to nie pieniądze były czynnikiem decydującym, czasem po prostu trzeba dojrzeć do tego, że kasa nie wszystko wynagrodzi

A w ogóle - piękny mamy wrzesień

:kaab, Durres też fajne, jechałem tam pociągiem z Tirany, ubaw po pachy
Pamiętasz może moje przygody ze spółdzielnią mieszkaniową? Wróciłem do firmy, w której pracowałem 2014 - 2018, tyle że teraz jest tu zupełnie inaczej niż jak odchodziłem (nie ma już spółki z kolesiem, przez którego się stąd zabrałem) I jest całkiem przyjemnie i fajnie

Próby zmiany branży w 2019 roku nie wyszły mi tak całkiem na zdrowie, więc robię to co umiem najlepiej, dostałem zespół techników pod skrzydła i się bawimy

:bajgiel, u mnie brak pieniędzy za pracę był czynnikiem decydującym ale na dobre (wiele na to wskazuje) mi wyjdzie ta zmiana roboty

A wrzesień jest wybitny

Tak, nowa - stara praca jest spoko

zawsze to miło, jak na dobre się zmienia

musiałam dzisiaj ubraniowe zakupy zrobić, jak ja tego nie cierpię

:bajgiel, fakt, odżyłem po 3 latach siedzenia w chałupie i pracowania z kanapy dobry ruch Kurde, też potrzebuję po ciuchy a konkretnie po spodnie. Jedyny problem, że trzeba na drugi koniec miasta pojechać, bo wiem gdzie i co chcę kupić ale to jak wyprawa za morze niestety

Słaby ruch na forumku, pozdro ze wsi Kuligów

Zimno

@m_niebieski więc trzeba zintensyfikować ruchy

@bajgiel ja w zasadzie lubię moja pracę, lubię to co robię, ludzie z którymi pracują czasem mnie wkurwiają, ale całkiem nieźle wychodzi mi ich pacyfikowanie i z tego trochę trudno mi będzie zrezygnować. Ale może w nowym miejscu też znajdę sobie kogoś do pacyfikowania?

cieszę się, że jest fajnie. I że robisz to co lubisz z fajnymi ludźmi (jakkolwiekby to nie zabrzmiało )

Praca z kanapy niekoniecznie jest dla mnie, ale zakupy z kanapy - jak najbardziej
Przez pandemię oduczyłam się łażenia po sklepach i teraz jest to dla mnie strasznie irytujące



Ps. A październik też niczego sobie jest

@kaab moja praca też w sumie spoko (zazwyczaj), z ludźmi (niektórymi oczywiście) kontakt regularny mam do dziś i zawsze, ZAWSZE znajdzie się ktoś do pacyfikowania

październik nie jest taki ostatni

@bajgiel czuję, że dogadałybyśmy się

@kaab jest to wysoce prawdopodobne

To tak weekendowo-wieczorkowo się kulnę

trudne dni przede mną, kotka zwyczajnie gaśnie

Kurwa mać

przykro mi

Eh, musieliśmy ją uśpić. Wróciliśmy w sobotę z zakupów, a ona leżała w stanie agonalnym. Szybkie taxi do dyżuru 24h, zastrzyk. Ja wiem, że tak trzeba było, wiem, że już kocina ma po prostu spokój, nie wiem, kurwa jak to napisać, ale jestem zdruzgotany. 21 lat, ja mam 41. Znałem ją dłużej niż pół mojego życia. Ostatnie lata, od lockdownu, praktycznie przebywała ze mną niemal całe dnie. Ot, przy mojej ręce. Ostanie miesiące, a bardziej tygodnie to było dbanie o jej godność, mycie, wycieranie, karmienie z palca czasami. Ale nie cierpiała, to wiem na pewno. Kot się zabrał, a ja nie mogę się pozbyć sprzed oczu ostatniej chwili, kiedy lekarz powiedział, że lepiej żebyśmy na to nie patrzyli jak jej będzie dawał zastrzyk. Pożegnałem się, kurwa zalałem się (tia, jakbym wcześniej nie rył) łzami i wyszliśmy z gabinetu. Najlepsza przyjaciółka, miała dobre, długie życie i bezpieczny dom.



bo czemu nie

Strasznie mi przykro Trzymaj się . Piękne miała życie z Tobą, pamiętaj

W piątek jeszcze przypadło jej mycie, takie bardziej kompleksowe niż tylko łapki i przycięcie pazurków zaliczyła, więc zabrała się z godnością. Ah, kurwa, źle mi, ale też wiem, że gdzieś tam czeka inny kotek, który potrzebuje ciepłego domu z dobrymi ludźmi

smuteczek