siedze w bibliotece, w tzw strefie ciszy, i probuje pisac prace
przy tym samym stole usiadla jakas parka, nie dosc, ze klapia mordami juz 40 minut, to jeszcze odbywaja niezwykle irytujaca konsumpcje a to sliwek, a to batonikow, a to chipsow
niech ich ktos stad wyprosi, bo ja mam termin nooooooooooooo
przy tym samym stole usiadla jakas parka, nie dosc, ze klapia mordami juz 40 minut, to jeszcze odbywaja niezwykle irytujaca konsumpcje a to sliwek, a to batonikow, a to chipsow
niech ich ktos stad wyprosi, bo ja mam termin nooooooooooooo