Świetna płyta, dobre odbicie po "St. Angerze", mały powrót do starych klimatów. Słucha się dobrze, zarówno muzyki jak i tekstów.
Tylko jedna rzecz - kiedy słuchaj tej płyty, nachodzi mnie jedno jedyne określenie, użyte zresztą w jednym z wywiadów przez Kirka : "riff salad"