(Nie będzie, żadnych spoilerów) można śmiało czytać.

Jeśli ktoś jeszcze się waha czy zagrać czy nie, odpowiedź brzmi TAK!
Najlepiej w Polską wersję z dubbingiem.

Już nie pamiętam gry która tak mnie wciągnęła, ostatnio, to chyba Beyond Good & Evil (ach ta zielona szminka Jade)
a wcześniej Medal of Honour: Allied Assault (lądowanie w Normandii!)
a przecież obie gry nie są najnowsze i trochę wody upłynęło od ich wydania.

Ale wracając do Efektu Masy, fabuła wciągnęła mnie razem z butami, autorzy stworzyli naprawdę autentyczne postacie i ciekawy system moralności oraz dialogów a wszystko to zatopili w naprawdę Ciekawym świecie. Udało im się nawet sprawić, że polubiłem swoich towarzyszy i zależało mi na ich wirtualnym losie, a to się rzadko zdarza.

Owszem gra ma błędy, jest stanowczo za krótka, a eksploracja kosmosu mogła by być bardziej urozmaicona.

Ale to nie przeszkadza się w niej rozsmakować...
EA ostatnio szaleje z dobrymi produkcjami, trzeba uzbierać na Dead Space

Kolejna gra na mojej długiej liście pod tytułem "W co zagram jak kupię nowy komputer"

EA to przegina z ceną .. a za Mass Effect.. dałem 130 zł i żałuję bo co prawda gra była świetna przez te 8 godzin to jednak te 8 godizn , żeby ją skończyć to STANOWCZO za mało.. a misje poboczne są na jedną modłę.. Zgadzam się, że wciąga jak odkurzacz i nie można się oderwać.. ale bez kitu nie za takie pieniądze.. tak czy owak polecam przyłączenie do drużyny Urdona Wrexa ;] co ja sie przy nim naśmiałem czasem

https://www.joemonster.org/phorum/read.php?f=33&t=11477

BTW-słyszałem, że polski dubbing jest beznadziejny. Szczególnie jesli chodzi o głos głównego bohatera i Wrexa

System moralności polegający na:
Dobry (tutaj nazywany idealistą)-odpowiedź prawa u góry
Zły (tutaj nazwany renegatem)-odpowiedź prawa na dole
+ewentualne korzystanie z uroku lub zastraszania
Moim zdaniem taki system jest niezbyt ciekawy, w każdym razie żadnych dylematów moralnych w tej grze nie uświadczyłem.

W sumie dobra gra, tylko misje dodatkowe są nieciekawe, system walki mnie denerwował, sterowanie MAKO było wredne, system broni (ich ilość i ulepszenia) mogłby być lepszy

Zgodzę się, że Mass Effect jest warty każdej złotówki, a nawet więcej ;], natomiast nie zgodzę się, że lepiej grać w PL wersje z dubbingiem. Osobiścię twierdzę, że tłumaczy za bardzo poniosło i ich przetłumaczone wypowiedzi pozmieniały trochę charaktery postaci (pomijam voice acting, który swoją droga w wielu przypadkach jest słaby). Tu mały przykład:https://www.youtube.com/watch?v=GMmw4h2YVvI Z cynicznego, pesymistycznego wojownika zrobili jakiegoś wulgarnego chama, chociaż może taki jest lepiej zrozumiały dla wiekszości Polaków:p Ja jednak zostane przy kombinacji polskie napisy+angielskie głosy. Co do krótkości gry, to BioWare zapowiedziało, że ME2 będzie dłuższe, gdyż nie będa się już musieli skupiać na samych narzędziach do stworzenia jedynki, tylko w większości na fabule.

:dr4g-0n pamiętam czasy kiedy każda gra kosztowała powyżej 100zł (Starcrafta kupiłem za 169!), a wtedy 100zł było warte więcej niż dzisiaj

Na ceny nie mamy co narzekać-jest naprawdę dobrze

Zwłaszcza, że ja grałem coś koło 15-20h

A mi się znudziło

Oj będę marudził....

Polski dubbing?? O Boże, a kiedy to polski dubbing był lepszy od oryginalnego? Raz zagrałem w ostatniego Splinter Cella z dubbingiem i dziękuję bardzo.
Stanowczo radzę zagrać w oryginalną wersję (100% przyjemności).

Trochę współczuję Ci dr4g-0N, że przeszedłeś tą grę w 8 godzin.
Z misjami pobocznymi na easym grałem jakieś 2 tygodnie tak po 2 godziny dziennie. Tą grą się trzeba rozkoszować. Trzeba połazić tu i tam, pogadać z postaciami, powtykać nosa tam gdzie można i wtedy ma się przyjemność grania. Bo od samego strzelania to jest Half-Life.

To że misje poboczne są nudne się zgodzę - wszystko na jedno kopyto.

Tak czy siak, ME jest jedną z najlepszych gier ever

Czyli muszę zagrać jeszcze w oryginalną wersję językową to dobrze bo i tak się przymierzałem do ponownego zagrania

Aha ... wszyscy chyba zapomnieli o bardzo mocnej stronie gry jaką jest ... MUZYKA !

Skoro wszyscy zapomnieli to widocznie nie zapadała w pamięć

Ale fakt-muzyczka miała klimat

Muzyka akurat rzadko mi zapada w pamięć. Ogólnie nie lubię muzyki w grach - przeważnie ją wyłączam. Wyjątek to Fahrenheit.

Warto zagrać więcej niż 2 razy. Warto zagrać i babeczką i facetem.
Pierwszy raz grałem idealistą (paragon) a drugi zimną suką (renegade) (polecam chamskie odnoszenie się do Rady (Council) i zrywanie połączeń). Nie ma bata - TRZEBA wypróbować obu możliwości Ponadto można tam kogoś nie przyjąć do swojej drużyny, a kogoś innego unicestwić Takie małe detale a cieszą
Gra mimo to jest niemiłosiernie liniowa.

A ja właśnie lubię liniowe gry, coś podchodzącego niemal pod interaktywny film.

Gietek ja sobie też współczuję zwłaszcza, że zrobiłem większość misji pobocznych i odblokowałem 2/3 medali .. ale ta gra jest stanowczo za krótka :/. Oczywiście te 8 godzin to wątek głowny.. a misje poboczne są na jedną modłę.. całą grę skończyłem w 3 dni. Ostatnio zacząłem kupować za dużo gier które zawodzą mnie niestety :/

LordKaftan kiedy pisałem tamtego posta długo oczekiwałem tej gry i naprawdę na samym początku mnie zassała.. ale z biegiem czasu jak w nią grałem tak naprawdę robi się coraz bardziej żałośnie.. sterowanie to kij w ulu.. w Gears of War postac przyklejała sie do sciany na guzik .. tutaj przykleja sie sama co w wiekszości przypadków uniemożliwia taktyczny odwrót z celnym strzelaniem bo utkwisz na ścianie i po Tobie. Poza tym sama monotonia questów.. jeżdzenie Makiem jest fajne przez pierwsze 2 godziny poźniej to tylko wrażenie deja vu. NIe mówię, że gra jest zła.. mówię, że żałuję wydania na nią 130 zł.. mogłem poczekać i kupić za 50 i już bym nie żałował..

IMHO gra jest dobra, może nawet bardzo dobra
Ale jak zwykle jest jakieś "ale"...
Wcześniej grałem w KOTORa i KOTORA 2, które mnie bardzo wciągnęły i są ex aequo na 1. miejscu mojej listy ulubionych RPG.Mass Effect jest do nich bardzo podobny zarówno jeśli chodzi o grafikę, sposób przedstawienia świata, jak i sposób rozgrywki. ekipę pomagierów, "moce", prowadzenie postaci zgodnie z jasną lub ciemną "stroną mocy".
Podobieństwa sięgają na tyle daleko, że grając w ME mam wrażenie że zaraz wpadnę w zasadzkę Sithów, którzy jednak
się nie zjawiają
I to jest główny minus ME - przy wszystkich podobieństwach nie jest to już świat Gwiezdnych Wojen. Minus ten nie jest jednak na tyle istotny, żeby klon rewelacyjnych gier nie zapewnił wielu godzin dobrej zabawy