Mam ja sobie taką kartę gafiki. Wyczytałem gdzieś, że zastosowane tu chłodzenie jest ciche i wydajne (mały radiatorek z wiatrakiem w środku). Przez dłuższy czas od zakupu faktycznie było ciche, jednak od pewnego czasu wiatraczek zaczął głośno mówić o swoich problemach. Początkowo tylko przy włączaniu sprzętu (co następowało raptem kilka razy w miesiącu, więc było akceptowalne), zaś od paru dni odzywa się coraz częściej, głośniej i przy poparciu wentylatora z mostka północnego. Rozkręciłem swój piecyk, wydmuchałem tonę kurzu z przeróżnych zakamarków (przy okazji temperatura spadła o 10° ), ale to nie przekonało pieniacza. Wentylatorek z chipsetu zastraszony groźbą wymiany szanownie się zamknął i marudzi tylko nieśmiało przy "rozkręcaniu się", ale chłodziciel grafiki jęczy dalej jak odkurzacz i nie pomogło ponowne przedmuchiwanie i prowizoryczne smarowanie.
Wyczytałem gdzieś, że takiego delikwenta najlepiej wyjąć, rozkręcić, potraktować WD-40 i nie będzie miał prawa się po tym odezwać. Zwykle w takich wypadkach pod jedną z naklejek jest zawleczka, którą trzeba usunąć, żeby rozłożyć wiatrak i przeczyścić. Faktycznie, w tych konkretnych wiatraczkach jest zawleczka pod naklejką (i to z wierzchu, a nie od strony radiatora), ale pomiędzy nimi jest wartwa plastiku, stanowiącego integralną całość z resztą obudowy i łopatkami wentylatora. Można spróbować odkręcić wiatrak i spróbować "od tyłu", ale jest to karkołomne.
Mam pytanie do bojownictwa w związku z powyższym: czy jest jakiś (najlepiej domowy) sposób uciszenia "kosiarki" (może ktoś miał do czynienia z takimi modelami), czy warto go rozkręcać, czy może lepiej od razu zlikwidować i wstawić nowy (o ile takie egzemplarze są dostępne gdzieś w sprzedaży)? Ze względu na archaiczność sprzętu nie chcę dokładać do tej zabawy więcej niż 30zł, ani specjalnie sprowadzać części spoza obrębu 3 najbliższych ulic.
Wyczytałem gdzieś, że takiego delikwenta najlepiej wyjąć, rozkręcić, potraktować WD-40 i nie będzie miał prawa się po tym odezwać. Zwykle w takich wypadkach pod jedną z naklejek jest zawleczka, którą trzeba usunąć, żeby rozłożyć wiatrak i przeczyścić. Faktycznie, w tych konkretnych wiatraczkach jest zawleczka pod naklejką (i to z wierzchu, a nie od strony radiatora), ale pomiędzy nimi jest wartwa plastiku, stanowiącego integralną całość z resztą obudowy i łopatkami wentylatora. Można spróbować odkręcić wiatrak i spróbować "od tyłu", ale jest to karkołomne.
Mam pytanie do bojownictwa w związku z powyższym: czy jest jakiś (najlepiej domowy) sposób uciszenia "kosiarki" (może ktoś miał do czynienia z takimi modelami), czy warto go rozkręcać, czy może lepiej od razu zlikwidować i wstawić nowy (o ile takie egzemplarze są dostępne gdzieś w sprzedaży)? Ze względu na archaiczność sprzętu nie chcę dokładać do tej zabawy więcej niż 30zł, ani specjalnie sprowadzać części spoza obrębu 3 najbliższych ulic.