Zmobilizował mnie jeden bojownik w komentarzach pod artykułem o sushi, określając mątwę jako "bez smaku". A riso nero jest wyjątkowo smakowe, więc ruszyłam paluchami i klikam.
Potrzebne są ze trzy świeże średniej wielkości mątwy z nienaruszonymi woreczkami atramentu... , ale wystarczą i trzy mrożone (tak ze 20cm długości każda), już oczyszczone ze skóry i wnętrzności. Plus dwa woreczki atramentu z mątwy "nero di seppia". Z reguły są to malusie woreczki po 4 g każdy. Skóra rąk podziękuje za mrożonkę i gotowy woreczek
Do tego (dla czterech osób):
- jedna cebula
- ząbek czosnku lub dwa
- oliva EV, sporo
- ryż do risotta (ja lubię carnaroli) 360g
- łyżka koncentratu pomidorowego
- 1l kurzego rosołu (świetny jest rybny bulion, ugotowany np na głowach i ościach)
- białe wytrawne wino, niecałe pół szklanki
- jedna papryczka pikantna, jeśli kto lubi
Mątwę przygotowujemy myjąc dokładnie z zewnątrz i wewnątrz. Odcinamy macki i siekamy je na małe kawałeczki, natomiast głowy mątwy przekrajamy w poprzek i kroimy ma paski szerokości 2-3cm. Drobno siekamy cebulę, czosnek i papryczkę.
Jak zwykle przy risotto, stawiamy na gazie garnek z bulionem i drugi, raczej szeroki, z oliwą. Nie żałujemy oliwy, niech to nie będą trzy łyżki, a raczej pół szklanki. Wrzucamy siekaną cebulę, papryczkę i czosnek, kiedy się zeszkli dodajemy posiekane macki. Natychmiast puszczą one zawartą w nich wodę i zrobią się tycie. Możemy je tak poddusić na małym ogniu z 10 minut, bo są najtwardszą i najoporniejszą w gotowaniu częścią mątwy. Po tym czasie wrzucamy pozostałe plastry głowonoga (robią tak samo jak macki, puszczają wodę i maleją w oczach).
Dodajemy łyżkę koncentratu i podduszamy następne 10 minut. Im mniejsze mątwy, tym krócej się gotują. Po tym czasie wsypujemy ryż i tostujemy, szybciutko wchłonie ewentualny pozostały sos mątwy. Teraz podlewamy winem. Kiedyś pisałam, że nie lubię lekko kwaśnego posmaku wina, który mi zostaje w risotto, ale w tym wypadku końcowy smak jest na tyle potężny, że i kwasek mi nie przeszkadza. Ale można i nie podlewać, tylko wypić za czyjeś zdrówko.
Jak już alkohol odparuje, zmniejszamy gaz i zaczynamy zalewać bulionem, jak każde risotto: po chochli, półtorej, mieszamy, przykrywamy i czekamy aż wchłonie. W połowie gotowania dodajemy atrament. Można rozprowadzić w rosole, można wlać bezpośrednio z torebeczek. Uwaga na ubrania, powierzchnie chłoniące, skórę. Cholerstwo jest trudne do wyprania. Mieszamy i kontynuujemy z rosołowym podlewaniem.
To risotto jest dość płynne, nie powinno wyglądać "sucho". Na koniec dodajemy ostatnie dwie chochle rosołu, wyłączamy gaz, mieszamy i odstawiamy pod przykrywką 5 minut.
Wyjątkowo można do tego dania, pomimo iż rybne, dodać startego parmezanu.
Gotowe! Można wkładać do talerzy i pstrykać zdjęcia minom biesiadników
Nie mam własnych zdjęć, ale wygląda mniej więcej tak:
https://www.ricettedellanonna.net/risotto-al-nero-di-seppia/
Potrzebne są ze trzy świeże średniej wielkości mątwy z nienaruszonymi woreczkami atramentu... , ale wystarczą i trzy mrożone (tak ze 20cm długości każda), już oczyszczone ze skóry i wnętrzności. Plus dwa woreczki atramentu z mątwy "nero di seppia". Z reguły są to malusie woreczki po 4 g każdy. Skóra rąk podziękuje za mrożonkę i gotowy woreczek
Do tego (dla czterech osób):
- jedna cebula
- ząbek czosnku lub dwa
- oliva EV, sporo
- ryż do risotta (ja lubię carnaroli) 360g
- łyżka koncentratu pomidorowego
- 1l kurzego rosołu (świetny jest rybny bulion, ugotowany np na głowach i ościach)
- białe wytrawne wino, niecałe pół szklanki
- jedna papryczka pikantna, jeśli kto lubi
Mątwę przygotowujemy myjąc dokładnie z zewnątrz i wewnątrz. Odcinamy macki i siekamy je na małe kawałeczki, natomiast głowy mątwy przekrajamy w poprzek i kroimy ma paski szerokości 2-3cm. Drobno siekamy cebulę, czosnek i papryczkę.
Jak zwykle przy risotto, stawiamy na gazie garnek z bulionem i drugi, raczej szeroki, z oliwą. Nie żałujemy oliwy, niech to nie będą trzy łyżki, a raczej pół szklanki. Wrzucamy siekaną cebulę, papryczkę i czosnek, kiedy się zeszkli dodajemy posiekane macki. Natychmiast puszczą one zawartą w nich wodę i zrobią się tycie. Możemy je tak poddusić na małym ogniu z 10 minut, bo są najtwardszą i najoporniejszą w gotowaniu częścią mątwy. Po tym czasie wrzucamy pozostałe plastry głowonoga (robią tak samo jak macki, puszczają wodę i maleją w oczach).
Dodajemy łyżkę koncentratu i podduszamy następne 10 minut. Im mniejsze mątwy, tym krócej się gotują. Po tym czasie wsypujemy ryż i tostujemy, szybciutko wchłonie ewentualny pozostały sos mątwy. Teraz podlewamy winem. Kiedyś pisałam, że nie lubię lekko kwaśnego posmaku wina, który mi zostaje w risotto, ale w tym wypadku końcowy smak jest na tyle potężny, że i kwasek mi nie przeszkadza. Ale można i nie podlewać, tylko wypić za czyjeś zdrówko.
Jak już alkohol odparuje, zmniejszamy gaz i zaczynamy zalewać bulionem, jak każde risotto: po chochli, półtorej, mieszamy, przykrywamy i czekamy aż wchłonie. W połowie gotowania dodajemy atrament. Można rozprowadzić w rosole, można wlać bezpośrednio z torebeczek. Uwaga na ubrania, powierzchnie chłoniące, skórę. Cholerstwo jest trudne do wyprania. Mieszamy i kontynuujemy z rosołowym podlewaniem.
To risotto jest dość płynne, nie powinno wyglądać "sucho". Na koniec dodajemy ostatnie dwie chochle rosołu, wyłączamy gaz, mieszamy i odstawiamy pod przykrywką 5 minut.
Wyjątkowo można do tego dania, pomimo iż rybne, dodać startego parmezanu.
Gotowe! Można wkładać do talerzy i pstrykać zdjęcia minom biesiadników
Nie mam własnych zdjęć, ale wygląda mniej więcej tak:
https://www.ricettedellanonna.net/risotto-al-nero-di-seppia/
--
https://www.facebook.com/lunaefragmenta/?ref=bookmarks