Jak coś jest z bananami, to najpewniej będzie mi smakowało i tak gdzieś trafiłam na wzmiankę o cieście bananowym, szukałam aż wreszcie znalazłam ciekawy i prosty przepis, a do tego tak smaczny że jeszcze ciepłe znika i do następnego dnia niewiele zostaje

Składniki:
- 250 g mąki
- 2 łyżeczki proszku do pieczenia
- 125 g miękkiego masła
- 150 g cukru, można dosypać trochę cukru waniliowego
- 2 jajka
- odrobina olejku waniliowego (wanilinowego),
- 3 średnie banany - obrane, rozgniecione widelcem, nie musi być dokładnie
- masło do wysmarowania blaszki

W jednej misce przesiewamy mąkę z proszkiem do pieczenia, odstawiamy.W drugiej miksujemy masło z cukrem i dodajemy jedno jajko, znów miksujemy i dodajemy drugie jajko. Masę mokrą dodajemy do mąki z proszkiem i delikatnie mieszamy, aż wszystko się razem połączy. Na koniec dodajemy rozgniecione widelcem banany i znów delikatnie mieszamy. Masę przekładamy do wysmarowanej masłem formy. Pieczemy około 45 minut. Sprawdzamy patyczkiem, czy ciasto jest już gotowe. Studzimy w blaszce.

o! ciasto w sam raz na moje umiejętności piekarnicze tylko jedna kwestia... ile to 250 g mąki na szklanki?

Jak na moje szklanki do mierzenia (po nutelli ) to są 2 płaskie. Z tą mąką jest taki myk, że trzeba mieć bardzo wysoką miskę, żeby przy miksowaniu się nią nie obsypać, ja takiej nie mam i do mieszania przy dodawaniu mąki używam tłuczka do ciast i nim też mieszam masę z bananami. To jest ciasto z tych opadających, więc po wyłączeniu piekarnika musi jeszcze poleżeć w nim kilkanaście minut.

Efekt w 2 odsłonach, za drugim razem nie zdążyłam zanim się dobrali:

przepis z bbc good food?

Stąd:
https://przepisy.net/ciasto-bananowe-1/

Natchnęło mnie na ciasto bananowe i zaczęłam szukać, aż w końcu znalazłam przepis, który mi najbardziej przypasował.

zrobiłam! w takiej okrągłej nie za dużej tortownicy... spód się nieco przyjarał... w przepisie nie było podanej temperatury pieczenia, więc pichciłam na czuja... ale cóż... co pewien czas wybywam do kuchni i kroję sobie kawałek puszystego pachnącego delikatnego ciasta! senkju za przepis

Ja zazwyczaj wszystkie temperatury pieczenia na czuja ustawiam
W moim piekarniku są tylko oznaczone numerki, nie wiem gdzie jest kartka, który co oznacza, a termometr wewnątrz ma 3 różne wskazówki Akurat to ustawiam na 4, bo ono się długo piecze, tak na oko to jest ze 180 st.
A przypalony spód można zawsze odkroić, gorzej jak zakalec wyjdzie, bo wtedy żal wyrzucać, a zjeść nie sposób

:selia to ja i kumpela chyba jesteśmy jakieś inne, bo uwielbiamy zakalec

U mnie zależy jaki, bo np murzynka czy jakiekolwiek ciasto z makiem zjem bez względu na to czy dobrze, przypalone czy z zakalcem.
Ale jak robiłam pierwszy raz muffinki, takie kupne amerykańskie z pudełka (lidlowe), trzymałam się idealnie przepisu i wyszedł zakalec, to tydzień się męczyłam. A jak w końcu zrobiłam po swojemu, to jeszcze gorące były, a już połowa zniknęła