Uwielbiam bóg, ale stanowił dla mnie delikatna zagwozdkę. Jest za dobry, żeby miał stanowić jeden z kilku elementów dania (chociaż z watróbka, kuskosem i cynemonem jest całkiem niezly), z drugiej strony sam posolony wydaje mi się... może nie tyle nudny, co oklepany. Podrasowałam go zatem, bardzo delikatnie
pół kilo bobu
dwa zabki czosnku
garstka liści szałwi
masło
oliwa
sól
Bób ugotować w osolonej wodzie. Na oliwie z oliwek podsmażyć do zrumienienia (ale nie do zbrązowienia), dodac posiekana szałwię, łyżke masła i ugotowany bób. Smażyć razem jeszcze przez chwilę. Nadaje się tylko młodziutki bób. Taki, który trzeba obłpubić ze skóry się nie nadaje.
Jak ktoś nie ma szałwii można użyć bazylii, miety, albo nawet pietruszki. Musi być coś ziołowego. Ale chyba szłwia pasuje najlepiej.
pół kilo bobu
dwa zabki czosnku
garstka liści szałwi
masło
oliwa
sól
Bób ugotować w osolonej wodzie. Na oliwie z oliwek podsmażyć do zrumienienia (ale nie do zbrązowienia), dodac posiekana szałwię, łyżke masła i ugotowany bób. Smażyć razem jeszcze przez chwilę. Nadaje się tylko młodziutki bób. Taki, który trzeba obłpubić ze skóry się nie nadaje.
Jak ktoś nie ma szałwii można użyć bazylii, miety, albo nawet pietruszki. Musi być coś ziołowego. Ale chyba szłwia pasuje najlepiej.
--