Ubzdurało się memu mężowi, że zaprosi kolegów (dużo) na kolację i to on będzie mięcho grillował. W ogrodowym piecu. A że żadne z nas nie jest rusztowym zwierzęciem (dużo grilluję, ale na patelni, na szybko i przyprawiam potem), to potrzebowałabym jakiejś magicznej receptury na marynatę taką, żeby największy głąb mógł osiągnąć zadowalający efekt.
Chyba zwiększę ilość lasagni...
Chyba zwiększę ilość lasagni...
--
