Wychodzi mi. Jakby nie wychodziło, to bym rzuciła w kąt po pierwszej pace, a tak dotarły następne dwie i czwartą zaczęłam ładować do koszyka 
Zaczęłam od sushi, ale potem nabrałam ochoty na gyoza i, sama siebie po główce głaszcząc, myślę, że jak na kogoś, kto pieroga w życiu nie lepił, to wcale nieźle mi wyszły. Choć nie udało mi się zrobić im chrupiącej skórki. Na razie


Udało mi się za to dokupić algę kombu przed ostatnim susheniem. I tu, tym razem bez żadnej mojej zasługi, muszę przyznać, że kombu w garnku z ryżem daje ci skok jakościowy, którego bym się po kawałku glonu nie spodziewała
Nadal pracuję nad lepszą formą, że o ułożeniu nie wspomnę, bo to w sushi prawie ważne jak smak, ale smak zaczyna być. Forma może kiedyś dojdzie 
Jak, u diaska, zrobić, żeby ryż nie przywierał do dna garnka?! Nieważne, ile bym wody nalała, nieważne, ile bym nie gotowała, zawsze ta warstwa na dnie przyklejona na amen...
Przedwczorajsze, co poszło do sąsiadów piętro wyżej

Och! Och! Ten różowy imbir jest zarąbisty! I sprezentowałam sobie (bo zasłużyłam) patelenkę mejdindżapan, do zawijania ichniej jajecznicy, jeszcze tylko nowe ręce do tego, żeby zręczniej pałeczkami machały i będzie ok

I na koniec zupki miso. Pytanie do tofużerców: marynujecie go w czymś przed wrzuceniem do zupy, czy innym zjedzeniem? Na japońskich i filojapońskich kanałach widzę, że z reguły jest krojone i wwalane na żywca, ale ponieważ dodawane prawie pod sam koniec gotowania, to się zastanawiam, czy łono ma takie bezsmakowe zostać, czy to ja coś źle robię, wybierając nie ten typ, co trzeba... Shirataki z konjaku na przykład bardzo ładnie przechodzą smakiem, a to moje tofu nie bałdzo chce. Ale reszta zarąbista, więc pal licho tofu, tylko wiecznie zapominam szczypiorem posypać


A może macie do polecenia jakieś dobre książki z japońskimi przepisami? Albo kanały? Moją "Kuchnia świata" zatrzasnęłam z wielkim hukiem, kiedy przeczytałam, że tarator z Japonii pochodzi i ośmiornicę w cacciucco należy zmielić
Idę sobie przygotować sunomono z ogórasa i wakame
Itadakimasu!

Zaczęłam od sushi, ale potem nabrałam ochoty na gyoza i, sama siebie po główce głaszcząc, myślę, że jak na kogoś, kto pieroga w życiu nie lepił, to wcale nieźle mi wyszły. Choć nie udało mi się zrobić im chrupiącej skórki. Na razie



Udało mi się za to dokupić algę kombu przed ostatnim susheniem. I tu, tym razem bez żadnej mojej zasługi, muszę przyznać, że kombu w garnku z ryżem daje ci skok jakościowy, którego bym się po kawałku glonu nie spodziewała


Jak, u diaska, zrobić, żeby ryż nie przywierał do dna garnka?! Nieważne, ile bym wody nalała, nieważne, ile bym nie gotowała, zawsze ta warstwa na dnie przyklejona na amen...
Przedwczorajsze, co poszło do sąsiadów piętro wyżej

Och! Och! Ten różowy imbir jest zarąbisty! I sprezentowałam sobie (bo zasłużyłam) patelenkę mejdindżapan, do zawijania ichniej jajecznicy, jeszcze tylko nowe ręce do tego, żeby zręczniej pałeczkami machały i będzie ok


I na koniec zupki miso. Pytanie do tofużerców: marynujecie go w czymś przed wrzuceniem do zupy, czy innym zjedzeniem? Na japońskich i filojapońskich kanałach widzę, że z reguły jest krojone i wwalane na żywca, ale ponieważ dodawane prawie pod sam koniec gotowania, to się zastanawiam, czy łono ma takie bezsmakowe zostać, czy to ja coś źle robię, wybierając nie ten typ, co trzeba... Shirataki z konjaku na przykład bardzo ładnie przechodzą smakiem, a to moje tofu nie bałdzo chce. Ale reszta zarąbista, więc pal licho tofu, tylko wiecznie zapominam szczypiorem posypać



A może macie do polecenia jakieś dobre książki z japońskimi przepisami? Albo kanały? Moją "Kuchnia świata" zatrzasnęłam z wielkim hukiem, kiedy przeczytałam, że tarator z Japonii pochodzi i ośmiornicę w cacciucco należy zmielić

Idę sobie przygotować sunomono z ogórasa i wakame

Itadakimasu!
--
