Często dobry sos to wcale nie skomplikowana, ale miło dobrana składnikami mieszanka. Tak, według mojego smaku, wygląda sprawa z pesto rosso. Oczywiście, jak zawsze, w mojej prywatnej wersji
Na początek zbieramy w lodówce i spiżarce wszystkie potrzebne składniki:
Na cztery osoby bierzemy:
- kilka ząbków czosnku
- papryczke pikantną
- tu lekko zdechłe, ale nadal pachnące liście bazylii, wystarczy kilka
- 500-750ml przecieru pomidorowego (bierzmy zawsze poprawkę, jak bardzo gęsty jest przecier. Wodnistego trzeba bedzie więcej, dobrego, gęstego, trochę mniej
- tu 200g ricotty, ale i opakowanie po 250 jak najbardziej na miejscu
- soli, ile trzeba
- tyle samo oliwy ev
Powiem Wam teraz, czego nie robić. Nie wrzucajcie świeżej, jak i mrożonej, całej papryczki, łącznie z szypułką, na rozgrzaną oliwę. Nawet, kiedy w przyjemnym towarzystwie czosnku. A jeśli już, przez jakieś kosmiczne nieporozumienie zrobicie TO, to kiedy usłyszycie pochodzące z okolic patelni jedno wielkie PYYYK!, bierzcie nogi za pas, byle migiem. I wracajcie do kuchni ostrożnie, uzbrojeni w twarzowe maseczki, chusteczki, ściereczkiczy inne środki ochronne, chyba, że lubicie, kiedy coś Wam wyżera oczy, gardło i nos. Oddycham tylko dlatego, ze Wszechświat mnie wyjątkowo lubi...
Po tym przydługim wstępie możemy przejść do siekania czosnku i papryczki podług naszych podniebień, wrzucenia tychże posiekanych na niezbyt mocno rozgrzaną oliwę i, gdy tylko lekko lekko zaczną swoim skwierczeniem zwracać naszą uwagę, zalania skwierczących przecierem pomidorowym. Po czem tylko solimy, zmniejszamy ogień i doprowadzamy do sosowatych kraterków:
Wrzucamy kilka półzdechłych listków bazylii (ale i najświeższe sie nadadzą ), mieszamy ku jak najlepszemu organoleptycznemu doznaniu, po czym odstawiamy na kilka minut, bo ricotta lubi lekko przykwaśnieć, jeśli wrzucona do wrzątku wrzątku. Tak, potem wrzucamy ricottę:
Tak, mieszmy widelcem do paciobryjowatości:
Tak, w międzyczasie stawiamy gar wody, solimy wrzątek, wrzucamy wybraną ilość makaronu, gotujemy do ukochanej konsystencji, odcedzamy i wwalamy do michy, mieszając z miłością, pamietając o ewentualnej chochli wrzątku wody makaronowej, gdyby była potrzebna. Porcjonujemy:
I życzymy sobie
Na początek zbieramy w lodówce i spiżarce wszystkie potrzebne składniki:
Na cztery osoby bierzemy:
- kilka ząbków czosnku
- papryczke pikantną
- tu lekko zdechłe, ale nadal pachnące liście bazylii, wystarczy kilka
- 500-750ml przecieru pomidorowego (bierzmy zawsze poprawkę, jak bardzo gęsty jest przecier. Wodnistego trzeba bedzie więcej, dobrego, gęstego, trochę mniej
- tu 200g ricotty, ale i opakowanie po 250 jak najbardziej na miejscu
- soli, ile trzeba
- tyle samo oliwy ev
Powiem Wam teraz, czego nie robić. Nie wrzucajcie świeżej, jak i mrożonej, całej papryczki, łącznie z szypułką, na rozgrzaną oliwę. Nawet, kiedy w przyjemnym towarzystwie czosnku. A jeśli już, przez jakieś kosmiczne nieporozumienie zrobicie TO, to kiedy usłyszycie pochodzące z okolic patelni jedno wielkie PYYYK!, bierzcie nogi za pas, byle migiem. I wracajcie do kuchni ostrożnie, uzbrojeni w twarzowe maseczki, chusteczki, ściereczkiczy inne środki ochronne, chyba, że lubicie, kiedy coś Wam wyżera oczy, gardło i nos. Oddycham tylko dlatego, ze Wszechświat mnie wyjątkowo lubi...
Po tym przydługim wstępie możemy przejść do siekania czosnku i papryczki podług naszych podniebień, wrzucenia tychże posiekanych na niezbyt mocno rozgrzaną oliwę i, gdy tylko lekko lekko zaczną swoim skwierczeniem zwracać naszą uwagę, zalania skwierczących przecierem pomidorowym. Po czem tylko solimy, zmniejszamy ogień i doprowadzamy do sosowatych kraterków:
Wrzucamy kilka półzdechłych listków bazylii (ale i najświeższe sie nadadzą ), mieszamy ku jak najlepszemu organoleptycznemu doznaniu, po czym odstawiamy na kilka minut, bo ricotta lubi lekko przykwaśnieć, jeśli wrzucona do wrzątku wrzątku. Tak, potem wrzucamy ricottę:
Tak, mieszmy widelcem do paciobryjowatości:
Tak, w międzyczasie stawiamy gar wody, solimy wrzątek, wrzucamy wybraną ilość makaronu, gotujemy do ukochanej konsystencji, odcedzamy i wwalamy do michy, mieszając z miłością, pamietając o ewentualnej chochli wrzątku wody makaronowej, gdyby była potrzebna. Porcjonujemy:
I życzymy sobie
--
https://www.facebook.com/lunaefragmenta/?ref=bookmarks