Śledź.
Pół kilo matiasów w czwartek wieczorem namoczyłam.
W piątek po południu lekko rozgniotlam w moździerzu kilka kulek ziela, dwa listki laurowe, parę godździków, parę kulek pieprzu. Przyprawy lekko podprażyłam na patelni, dołożyłam kawaleczek cynamonu (wielkości paznokcia najwyżej), przelożyłam do wizelinowego woreczka i zalałam olejem konopnym w wiaderku na śledzie.
Dwie niewielkie cebule pokroilam bardzo drobno i posypalam szczyptą soli. Dorzuciłam pokrojona szarą renetę, koperek i czarnuszkę.
Śledzia dobrze odsączyłam z wody, pokroiłam na kawałki wielkości kęsa, wymieszałam z cebulą i jabłkami i zanurzyłam w oleju. Zjedliśmy dzisiaj na śniadanie z ciepłymi ziemniakami i takim serem trzeszczącym w zębach, korycińskim chyba.

moczyłaś śledzie całą noc?
wg mnie po 2-3 godzinach są już mało słone
ale korzenne są pycha. też robiłam, tylko bez jabłka, za to dorzuciłam kolendre i kardamon

jakoś nie mogę się przekonać do dwóch metod jedzenia śledzi: w śmietanie, na ciepło i z ziemniakami. No dobra, trzech metod

Tak więc bez kartofli i sera - opędzlowałbym

:krzycz22 W śmietanie, z dodatkową cebulą jest zajebisty. Z octu nawet lepszy...


Ale kto wymyślił tego paskudnego, mdłego i niejadalnego śledzia z oleju

:ethordin sprzedawcy oleju

A spróbujcie do takich śledzików dodać trochę dobrego ciemnego sosu sojowego i trochę płatków zielonego chili. i niech tak poleżą trochę.

Znaczy cebula, olej, sos sojowy i chili i w to śledzie na dobę, dwie.......