Polak w sklepie angielskim:
- Dzień dobry. Chciałem kupić skrzynię.
- What???
- No skrzynię.
I tu zaczyna pokazywać coś w miarę prostopadłościennego, wymachując rękami.
Po chwili w końcu dochodzą do porozumienia.
- A box !!!
- Tak. Yes. Skrzynię. A box. A teraz, Angolu, skup się:
I teraz udawanie biegnięcia:
- Skrzynię biegów.
Teraz gest kręcenia małą kierownicą:
- Ale nie do malucha.
I gest kręcenia wielką kierownicą:
- Do jelcza.
- Dzień dobry. Chciałem kupić skrzynię.
- What???
- No skrzynię.
I tu zaczyna pokazywać coś w miarę prostopadłościennego, wymachując rękami.
Po chwili w końcu dochodzą do porozumienia.
- A box !!!
- Tak. Yes. Skrzynię. A box. A teraz, Angolu, skup się:
I teraz udawanie biegnięcia:
- Skrzynię biegów.
Teraz gest kręcenia małą kierownicą:
- Ale nie do malucha.
I gest kręcenia wielką kierownicą:
- Do jelcza.
--
Po co? I tak wszycy wiedzą... :}