Przed rajdem, jeden z czołowych zawodników zapoznaje się z trasą. Po krętej drodze jedzie blisko 120 na godzinę.
Nagle, z łąki wpada na drogę kura na trzech nogach i zasuwa przed samochodem.
Kierowca, niezmiernie zdziwiony, dodaje gazu. 130, 140 na godzinę. Tymczasem kura też przyśpiesza.
Zawodnik na budziku ma już złoty pięćdziesiąt, jedzie na granicy przyczepności, kura nic - dalej biegnie przodem.
Nagle zakręt, na zakręci gospodarstwo, ogrodzone parkanem. Kura hyc, na parkan i na podwórko. Rajdowiec ledwo wyhamował, ale pędzi do furtki.
Otwiera, a tam na podwórku gostek w kufajce i beretce grabkami po obejściu se grzebie.
- Panie, tu do pana wpadła kura na trzech nogach - wrzeszczy zaintrygowany kierowca.
Chłop peta z gęby wyciągnął, obejrzał się.
- Wiem.
- Jak to pan wie. Panie, NA TRZECH NOGACH!
- Ano panocku wiem. To naso robota. Wiecie, jo lubie udko z kury, moja staro lubi udko z kury i momy córke. Óna tyz lubi udko z kury. No toś my se takom uhodowali.
- Aaaa! A smaczna taka kura jest?
Chłop beret przekrzywił, po głowie sie drapie.
- A nie wiem. Jesceśmy jeji nie złapali.