... z chomora
Kończyliśmy pracę w studio nad pewnym nagraniem godzina jakaś czwarta nad
ranem, wszyscy w świetnym nastroju, spać się nie chce, więc opowiadamy sobie
rózne zabawne historyjki "z życia". Michał, reżyser dźwięku, mówi:
- Kiedyś mało, że nie zapłaciłem mandatu, to jeszcze tak rośmieszyłem
policjanta, że spadła mu czapka. Autentycznie, otworem do góry.
Michał nie jest raczej typem kabareciarza Benny Hilla, więc zaciekawił mnie
tym bardzo.
- Cztery lata temu urodziło mi się drugie dziecko - mówi - i generalnie
miałem kiepską sytuację, bo mieszkaliśmy u teściów w 1 pokoju, kasy mało,
wieczne kłótnie. Dzieciak prawie całą noc płakał, zaspałem i w podłym
nastroju nieumyty i nieogolony odpaliłem syfa (Oltcita) i pędzę do pracy, w
której płacą mi psie pieniądze, z gazem do dechy, czyli jakieś 76 km/h. Jadę
a tu jakiś pieprzony maluch się wlecze jakieś 68km/h. No to lewy migacz i go
biorę. Biorę...biorę...biorę i skończyłem akurat na szczycie wzniesienia i
podwójnej ciągłej. Zjeżdżam na prawy pas u to pan policjant macha
lizaczkiem. O K..., o k..., k..., k.... jeszcze tego mi dzisiaj brakowało!.
Nie panując nad sobą wypadam z samochodu i prawie wrzeszczę:
- No tak i jeszcze mi pewnie każe pan mandat zapłacić!".
Policjant, lekko zmieszany się cofnął i mówi:
- No tak, przejechanie ciągłej linii, przekroczenie prędkości...
- Panie - ciągle nie panując nad sobą - całą noc płakało mi dziecko, bo nie
mam kasy żeby kupić lekarstwa, wieczorem pokłóciłem się z żoną, teraz jestem
spóźniony do pracy w której mi gówno płacą i jadę tym syfem (tu kopnął
oponę), bo nie mogę sobie kupić normalnego samochodu. I jeszcze mandat
?!!!!!!
Policjant chyba się trochę przejął opowieścią i zadał żelazne policyjne
pytanie:
- To co ja mam z panem zrobić?
Pewnie oczekiwał jakieś łapówy albo chociaż przyznania się do winy i
skruchy. A tu nic z tych rzeczy.
Michał, ciągle wściekły i nabuzowany mówi:
- No, kurde, nie wiem... albo wie pan co?
- Co? - pyta policjant.
- OPRĘ SIĘ O PANA SAMOCHÓD, A PAN PRZYPIERDOLI MI TĄ SWOJĄ PAŁKĄ, ILE RAZY PAN CHCE.
Kończyliśmy pracę w studio nad pewnym nagraniem godzina jakaś czwarta nad
ranem, wszyscy w świetnym nastroju, spać się nie chce, więc opowiadamy sobie
rózne zabawne historyjki "z życia". Michał, reżyser dźwięku, mówi:
- Kiedyś mało, że nie zapłaciłem mandatu, to jeszcze tak rośmieszyłem
policjanta, że spadła mu czapka. Autentycznie, otworem do góry.
Michał nie jest raczej typem kabareciarza Benny Hilla, więc zaciekawił mnie
tym bardzo.
- Cztery lata temu urodziło mi się drugie dziecko - mówi - i generalnie
miałem kiepską sytuację, bo mieszkaliśmy u teściów w 1 pokoju, kasy mało,
wieczne kłótnie. Dzieciak prawie całą noc płakał, zaspałem i w podłym
nastroju nieumyty i nieogolony odpaliłem syfa (Oltcita) i pędzę do pracy, w
której płacą mi psie pieniądze, z gazem do dechy, czyli jakieś 76 km/h. Jadę
a tu jakiś pieprzony maluch się wlecze jakieś 68km/h. No to lewy migacz i go
biorę. Biorę...biorę...biorę i skończyłem akurat na szczycie wzniesienia i
podwójnej ciągłej. Zjeżdżam na prawy pas u to pan policjant macha
lizaczkiem. O K..., o k..., k..., k.... jeszcze tego mi dzisiaj brakowało!.
Nie panując nad sobą wypadam z samochodu i prawie wrzeszczę:
- No tak i jeszcze mi pewnie każe pan mandat zapłacić!".
Policjant, lekko zmieszany się cofnął i mówi:
- No tak, przejechanie ciągłej linii, przekroczenie prędkości...
- Panie - ciągle nie panując nad sobą - całą noc płakało mi dziecko, bo nie
mam kasy żeby kupić lekarstwa, wieczorem pokłóciłem się z żoną, teraz jestem
spóźniony do pracy w której mi gówno płacą i jadę tym syfem (tu kopnął
oponę), bo nie mogę sobie kupić normalnego samochodu. I jeszcze mandat
?!!!!!!
Policjant chyba się trochę przejął opowieścią i zadał żelazne policyjne
pytanie:
- To co ja mam z panem zrobić?
Pewnie oczekiwał jakieś łapówy albo chociaż przyznania się do winy i
skruchy. A tu nic z tych rzeczy.
Michał, ciągle wściekły i nabuzowany mówi:
- No, kurde, nie wiem... albo wie pan co?
- Co? - pyta policjant.
- OPRĘ SIĘ O PANA SAMOCHÓD, A PAN PRZYPIERDOLI MI TĄ SWOJĄ PAŁKĄ, ILE RAZY PAN CHCE.